Rządząca obecnie Niemcami koalicja mówi co prawda o konieczności szybkiego wzmocnienia armii, ale podejmowane w tym kierunku decyzje nie wskazują na to, aby miało do tego dojść w miarę szybko. Efektem tego jest fakt, że najsilniejszy gospodarczo kraj Europy pozostaje dalej w ogonie zbrojeń i to w czasie, gdy za rogiem czai się Rosja, mająca coraz bardziej agresywne zapędy.

Obowiązkowa służba wojskowa w Niemczech? Jest plan

Obserwując to, co dzieje się wokół Bundeswehry, część niemieckich polityków postanowiła zmienić zdanie i poważnie zabrać się za militaryzację kraju, choć na razie takie głosy dochodzą głównie z szeregów opozycji. Ta jednak, skupiona wokół CDU/CSU wydaje się zmierzać po władzę i ma szansę na jej objęcie po kolejnych wyborach, zaś wśród z polityków najostrzej wzywających do zbrojeń znalazł się premier Bawarii i szef CSU, Markus Söder. W rozmowie z dziennikiem Bild przedstawił on prostą, ale wydaje się skuteczną, receptę na zmianę Niemiec w kraj, który przestanie bać się własnego wojska.

- Przede wszystkim możemy przywrócić obowiązkową służbę wojskową – tę starą. To najprostszy sposób. Nie ma potrzeby zmiany konstytucji(…). Uważam, że wiąże się to z pewnym podejściem społecznym. A jeśli już odbywamy obowiązkową służbę wojskową, to proszę, żeby nie odbywało się to tak, jak to miało miejsce w ostatnich latach obowiązkowej służby wojskowej, gdzie każdy, kto choć raz miał problem z paznokciem, był od razu (...) uznawany za niezdolnego do służby – mówi bawarski premier.

Politykowi przypomniano, że obowiązkowa służba wojskowa w Niemczech zniknęła właśnie w czasie, kiedy to on i jego partia zasiadali u sterów Niemiec. Przyznał, że wówczas taka decyzja wydawała się rozsądna, ale teraz czasy się zmieniły.

- Po prostu uważam, że sytuacja w zakresie zagrożenia jest teraz znowu inna. Nie chodzi już o operacje międzynarodowe, ale o obronę narodową i sojuszniczą. Wymaga to odmiennej Bundeswehry we wszystkich obszarach – grzmi Söder.

W Niemczech chcą wzmocnienia armii

Komentując militarne poczynania obecnego rządu Niemiec, bawarski polityk pochwalił co prawda obecnego ministra obrony, Borisa Pistoriusa za jego pęd do wzmacniania armii, lecz przyznał, że jedna taka osoba nic nie zmienia. Niemcy nadal mają jedynie wiele mówić, ale niewiele robić w kwestii wzmacniania swego bezpieczeństwa.

- Dochodzi do oszukiwania budżetu, przesuwania go w tę i z powrotem, dokonywania obliczeń i ostatecznie Bundeswehra nie ma pieniędzy. Dlaczego na całym świecie kupuje się broń i zaopatruje armię, tylko w Niemczech potrzeba dziesięcioleci, zanim pojawi się dron. To nie może tak być – mówi Bildowi bawarski premier.

W jego opinii, podstawowym krokiem jest jednak wznowienie obowiązkowej służby wojskowej, a jak twierdzi, widzi w młodym pokoleniu zmianę postaw na zdecydowanie proobronne.