Trudno oprzeć się wrażeniu, że w oczekiwaniu na objęcie urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa, niektóre państwa Europy Zachodniej dwoją się i troją, aby podkreślić własne zaangażowanie w zakończenie konfliktu na Ukrainie. Kolejne koncepcje, niemal na wyścigi, prezentują obok Niemców także Francuzi i Brytyjczycy.

Dwa państwa chcą pilnować Rosji

Oficjalnych propozycji Donalda Trumpa odnośnie Ukrainy co prawda jeszcze nie znamy, ale jego ludzie jasno dawali do zrozumienia, że zrobią wiele, aby szybko doprowadzić do zawarcia rozejmu między Rosją i Ukrainą. Czy to groźbami, czy też siłą, ale wydają się być zdeterminowani, by dopiąć swego. I im bliżej amerykańskiej prezydentury, tym aktywniejsi stali się europejscy politycy. Pierwszy, po dwóch latach przerwy, do Kijowa wyruszył niemiecki kanclerz, obiecując Ukrainie dalsze wsparcie wojskowe i kreując się na wielkiego przyjaciela tego kraju. Nie trzeba było długo czekać, aby przelicytowali go politycy z Francji i Wielkiej Brytanii.

Informacji o planach polityków z tych dwóch państw dostarczyło we wtorek Radio Swoboda, którego źródła w strukturach NATO potwierdzają, iż Paryż i Londyn toczą tajne negocjacje o tym, jak zapewnić Ukrainie bezpieczeństwo, gdy dojdzie już do zawieszenia broni. Jedną z rozważanych opcji ma być wysłanie na przyszłą linię demarkacyjną wojsk francuskich i brytyjskich.

„Rozmowy te toczą się wyłącznie w poszczególnych stolicach, a nie na szczeblu NATO. Paryż i Londyn starają się przygotować opcje dla różnych scenariuszy rozwoju wydarzeń, aby w przypadku pytania nowego kierownictwa USA, w jaki sposób dokładnie kraje europejskie mogą się zaangażować, miały gotowe opcje wsparcia Kijowa” – twierdzi Radio Swoboda.

Więcej chętnych do wysłania wojska na Ukrainę

Informacje o tajnych negocjacjach potwierdzają wieści, jakie całkiem niedawno dostarczył francuski Le Monde, twierdząc, że Francja i Wielka Brytania zamierzają przewodzić koalicji wojskowej na Ukrainie. Gdy o plany wysłania swych wojsk na wschód zapytano francuskiego ministra spraw zagranicznych, Jeana-Noela Barro, ten na antenie BBC News przyznał, iż jego kraj „nie wyklucza żadnej opcji”.

Pomysł wysłania wojsk sojuszniczych na Ukrainę, by nadzorować w przyszłości zawieszenie broni, podoba się między innymi politykom litewskim, a w ocenie ambasadora Litwy przy NATO, aby go zrealizować, nie byłaby potrzebna zgoda wszystkich państw NATO. Decyzję taką mogłyby podjąć poszczególne państwa. Przeciwko takiemu rozwiązaniu jest kilka innych państw NATO, a głośno w tej sprawie wypowiedziały się miedzy innymi Włochy, wykluczając wysłanie swych wojsk na wschód.