Wojna w Syrii i rozważanie na wszelkie możliwe sposoby, jak upadek reżimu Asada osłabi Rosję spowodowały, że coraz rzadziej oczy wszystkich zwracają się w stronę Donbasu, a tam nie dzieje się dobrze. Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie osiągną na froncie kolejny spektakularny sukces, przypominający zajęcie Wuhłedaru na początku jesieni.

Rosjanie wściekle atakują i stosują nową taktykę

Tragiczna dla Ukraińców sytuacja jest na południowym odcinku frontu, w okolicach miejscowości Kurachowe, które znalazło się na celowniku Rosjan po upadku Wuhłedaru. Rosjanie zastosowali w tym miejscu swą nową taktykę, znacząco odmienną od tego, co mogliśmy obserwować na początku wojny, kiedy to z uporem frontalnie szturmowali chociażby Bachmut, czy Siewierodonieck.

- Obchodzą skrzydłami, okrążają, odcinają wojska ukraińskie od dostaw i tym samym zmuszają do wycofania. A wojsko takie, które jest okrążane, to albo siłą rzeczy ulegnie panice i ucieknie, albo się podda, albo zdążą ich z tego rejonu wycofać – mówi Forsalowi generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

I właśnie tak stało się na kierunku Kurachowego, którą to miejscowość Rosjanie obeszli już z trzech stron. Strona ukraińska od dwóch dni milczy i nie informuje szczegółowo o swych działaniach na tym odcinku, poprzestając jedynie na komunikatach, że obrona nadal trwa.

„Siły obronne w dalszym ciągu powstrzymują wroga w kierunku Kurachowa. W rejonie Soncówki, Starego Ternego, Zori, Dalnego, Dachnego i Kurachowa okupanci próbowali 40 razy przedrzeć się przez ukraińską linię obronną” – podał we wtorkowym komunikacie Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.

Zupełnie inaczej widzą to Rosjanie. Z informacji przytaczanych przez agencję Ria Nowosti, Ukraińcy zacząć mieli paniczną ucieczkę. Czy aby nie za późno?

Klęska na froncie. „Tam już jest kocioł”

Śledząc szczegółowo komunikaty z ukraińskiego frontu, generał Skrzypczak nie ma wątpliwości, że kierunek Kurachowego jest już stracony. Rosjanie znajdują się już około 1 kilometra od jedynej drogi, która stanowi nie tylko trasę zaopatrzenia wojsk ukraińskich, ale też kierunek potencjalnego odwrotu.

- Ukraińcy nie maja innego wyjścia. W tej chwili ten teren jest niemal całkowicie odcięty, wszystko jest pod ogniem armii rosyjskiej. Jedyna droga prowadząca w okolice Kurachowa jest objęta całkowicie ogniem artylerii rosyjskiej, a to że Ukraińcy czasami się przemykają ta drogą nie świadczy o tym, że są w stanie zaopatrywać wojska w okolicy Kurachowa – mówi wojskowy.

Nie jest zatem wykluczone, iż tym razem to strona rosyjska może mieć rację, informując o wycofywaniu się obrońców, a milczenie Ukraińców ma stanowić zasłonę dla próby wycofania się walczących tam oddziałów. Jednak w ocenie generała, na taki manewr dziś może być już za późno.

- Teraz to ja się bardziej pytam, czy jeszcze zdążą i czy mają którędy uciekać. Tam już jest kocioł, bo jeżeli droga odwrotu jest odcięta ogniowo, to już jest kocioł. Zastanawiam się, jaka jest droga zorganizowanego odwrotu. Nie ucieczki z pola walki, ale zorganizowanego odwrotu – mówi Waldemar Skrzypczak.

Podobnie ciężkie walki toczą się nieco bardziej na północy, na kierunku Siewierska, który Rosjanie również próbują obejść z kilku stron. Frontalne szturmowanie miasta naraziłoby ich bowiem na o wiele większe straty osobowe. I należy się spodziewać, iż podobne obrazki zobaczymy też w innych miejscach frontu.

- Rosjanie przeszli na zupełnie inny styl działania. Można by rzec, że okrążają i biorą głodem, a nie szturmują frontalnie – mówi wojskowy.