Przez wiele ostatnich lat NATO promowało ideę skupiania się na obronie przez odstraszanie i temu celowi służyć miał między innymi pomysł budowy wspólnej tarczy antyrakietowej. W założeniu pomysłodawców, ma ona być na tyle szczelna, aby uzmysłowić Rosji, że jakikolwiek atak mija się z celem. Teraz jednak zasady gry nieco się zmieniły.
Broń dalekiego zasięgu, by postawić się Rosji
A wszystko za sprawą Władimira Putina, który pogroził Zachodowi palcem, pokazując swą nową rakietę balistyczną Oresznik, którą już miał raz zaatakować cel na Ukrainie. I chociaż część ekspertów wojskowych bagatelizuje ten projekt, przedstawiając go jako kolejny wytwór rosyjskiej propagandy, to jednak wojskowi zaczynają odpowiadać na rzucane przez Putina groźby. Ostatnio głos w tej sprawie zabrał admirał Pierre Vandier, Naczelny Dowódca Sojuszniczy NATO ds. Transformacji. Rozmawiając z Defence News, wojskowy przyznał, że Europa musi zmienić wojskowe priorytety.
- Stabilność to zdolność reagowania. Jeśli Rosja ma środki, aby uderzyć w Europę w promieniu 2000 km, musicie być w stanie zareagować. Odstraszanie to sposób na wywarcie nacisku na wroga, zanim dotrze do ciebie. Musi pomyśleć o konsekwencjach swoich działań, zanim je podejmie. Dziś widzimy coś zupełnie odwrotnego – mówił admirał, przekonując jednocześnie, że najlepszym środkiem odstraszania w tym momencie byłoby posiadanie przez Europę rakiet o takim samym zasięgu jak Oresznik.
Tarcza antyrakietowa to przeszłość?
Wojskowy odniósł się też do europejskich planów budowy wspólnej tarczy antyrakietowej, o której tak głośno w tym roku mówili europejscy politycy. Pomysłodawcy dotychczas zachwalali koncepcję budowy czegoś na wzór „europejskiej kopuły” antyrakietowej, a do projektu tego dołączyła także w kwietniu 2024 roku Polska. I najwyraźniej niepotrzebnie, gdyż jak uważa francuski admirał, projekt ten nie ma żadnych szans powodzenia.
- Widzieliście granice Żelaznej Kopuły w Izraelu. Biorąc pod uwagę wielkość Europy, pomysł pozbycia się zagrożenia poprzez utworzenie Europejskiej Żelaznej Kopuły jest po prostu niewykonalny – mówi wojskowy.
Przypomina on, iż w ostatnich latach większość środków odstraszania, jakie udało się wypracować w czasie Zimnej Wojny, przestała działać. Szczególnie widoczne to się stało w chwili, gdy Rosja oraz USA wycofały się z przestrzegania Traktatu o siłach nuklearnych średniego zasięgu. Świat zatoczył koło i teraz Europa musi zmierzyć się z problemami, o których myślała już kilkadziesiąt lat temu.
- Wracamy do problemu, z którym borykaliśmy się w latach 80. XX w., kiedy można było dysponować bronią balistyczną dalekiego zasięgu, która mogła zagrozić Europie... Wróciliśmy do czasów, gdy takich rakiet można było swobodnie używać – ostrzega admirał Vandier.
Na razie rosyjski Oresznik użyty miał być tylko raz, ale w wypowiedziach Władimira Putina wyraźnie słychać, iż żaden z zachodnich systemów przeciwlotniczych nie będzie w stanie jej przechwycić. Nie wiadomo, jaka jest prawda i czy słowa Putina nie są zwykłymi przechwałkami, ale Vandier stoi na stanowisku, że zamiast jedynie próbować się bronić, Zachód powinien pokazać, że w razie czego potrafi uderzyć z taką samą mocą, jak Rosja.