Rosyjskie groźby pod adresem Litwy, które w ostatnich dniach zaczęły brzmieć bardzo poważnie, skłoniły tamtejszych polityków do działania. W środę zasiedli do rozmów, które doprowadzić mogą do wypowiedzenia Traktatu Ottawskiego.
Sąsiad Polski chce się bronić. I zerwać ważny traktat
Traktat Ottawski, który podpisały na świecie łącznie 164 państwa, to nic innego, jak zobowiązanie się krajów do wyrzeczenia się min przeciwpiechotnych. Ta szczytna inicjatywa, która narodziła się w 1997 roku, straciła jednak na znaczeniu wraz z chwilą rosyjskiego ataku na Ukrainę, kiedy to Rosja zaczęła stosować masowe ataki piechoty i nie unikała używania innych, również zakazywanych traktatami broni. Stąd też już od roku, między innymi w Polsce, toczy się dyskusja, czy nie warto byłoby wypowiedzieć te międzynarodową umowę i szykując się na najgorsze, być gotowym do zaminowania granic.
Jednak gdy w większości państw na razie skończyło się na zwykłym gadaniu, jeden kraj postanowił przełamać tę niemoc. Zrobiła to Litwa, która zapowiedziała rozpoczęcie rozmów o wycofaniu się z Traktatu Ottawskiego.
„Litwa rozpoczęła rozważania o wycofaniu się z Konwencji Ottawskiej w celu wzmocnienia obrony narodowej i odstraszania. Ministerstwo Obrony Narodowej będzie teraz konsultować się z kluczowymi sojusznikami, aby wypracować szczegóły i zapewnić jednolite podejście do bezpieczeństwa regionalnego” – poinformowało we wtorek po południu litewskie ministerstwo obrony.
Wynika z tego, że rozmowy toczyć będą się nie tylko wewnątrz litewskiego rządu, ale także z najbliższymi sojusznikami, a spodziewać można się, iż znajdzie się wśród nich także Polska. Nasz kraj również rozpoczął bowiem wzmacnianie wschodniej granicy i budowę tzw. Tarczy Wschód, w której z pewnością przydałoby się uwzględnienie przyszłych pól minowych.
Litwa szykuje się do minowania granicy
Pojawia się jednak pytanie, czemu na pozycję lidera w planach minowania swych granic wysuwa się Litwa, a nie na przykład Polska, w której słowo „bezpieczeństwo” nie schodzi z ust polityków. Nie jest wykluczone, że jest to zasługa samych Rosjan, którzy w ostatnich dniach pogrozili Litwie palcem. Kreml w groźnych słowach zareagował na wypowiedź litewskiego prezydenta, nazywającego obwód królewiecki „Małą Litwą”.
- Okazuje się, że ten kraj ma roszczenia terytorialne wobec nas. To uzasadnia nasze głębokie obawy i potwierdza wszystkie obecne i przyszłe działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa Rosji – powiedział rzecznik Krelma, Dmitrij Pieskow, komentując słowa litewskiego prezydenta.
Wcześniej, jeszcze w grudniu, podobny pomysł wycofania się z Traktatu Ottawskiego pojawił się też w Finlandii, gdzie zaledwie w ciągu kilku dni zebrano 50 tys. podpisów pod petycją, wzywającą władze kraju do uczynienia tego kroku. W obecnej sytuacji ruchy takie wydają się jak najbardziej zasadne, gdyż zarówno Rosja, jak i Chiny oraz USA nawet nie starały się udawać i po prostu nie podpisały tej międzynarodowej konwencji.