W I kwartale Polacy zakupy nowych mieszkań w największych 7 miastach sfinansowali w aż 70 proc. – napisano w napisano w środowej analizie HRE Investments.
„Gdybyśmy przy tym pominęli gotówkę, która pochodziła od kredytobiorców (wkład własny przy kredycie), to i tak okazałoby się, że deweloperzy w 7 największych miastach w aż 60 proc. dokonali sprzedaży mieszkań za gotówkę. To w sumie znaczy, że ponad połowa pieniędzy, które trafiły do biur sprzedaży deweloperów w pierwszym kwartale, to były oszczędności Polaków – żywa gotówka, za którą rodacy kupowali mieszkania bez wsparcia w postaci kredytów hipotecznych” – napisano w analizie Bartosza Turka, głównego analityka HRE Investments.
Oszacował on wielkość kwot, które popłynęły na zakup mieszkań za gotówkę na największych rynkach w kraju.
„Na nowe mieszkania w Gdańsku, Gdyni, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu zamożni obywatele wydali aż 5,9 mld złotych gotówki. To najwyższy wynik w historii. Aby pokazać skalę zjawiska warto przeliczyć to na rzeczy bardziej namacalne. Okazuje się więc, że wspomniana kwota odpowiada zakupom prawie 12 tysięcy nowych mieszkań. Na tyle można szacować liczbę transakcji sfinansowanych jedynie gotówką” – napisał Bartosz Turek.
Według niego jednym z powodów, dla których tak duże kwoty w gotówce płyną na rynek mieszkaniowy, są niemal zerowe stopy procentowe. To powoduje, że więcej osób jest skłonnych do inwestowania w nieruchomości. Na ich wynajmie można zarobić nawet kilkadziesiąt razy więcej niż na lokacie. Poza tym, zdaniem analityka HRE Investments, nieruchomości postrzegane są jako bezpieczna przystań dla kapitału.
„Dla odmiany w kolejnych kwartałach można spodziewać się wzrostu udziału zakupów finansowanych kredytem. Powód jest prosty – na początku roku banki wyraźnie ograniczyły wymagania stawiane przed potencjalnymi kredytobiorcami. Ci, korzystając z tej okazji, ale też zachęceni rekordowo tanimi kredytami, a może też mając nadzieję na poprawę sytuacji epidemicznej, ruszyli po kredyty. W efekcie ostatnie miesiące stały pod znakiem potężnego (rekordowego) wzrostu popytu na hipoteki" – napisał Bartosz Turek w swojej analizie.