Od weekendu trwa nieprzerwana fala migracyjna. Zaczęła się, jak co roku, na progu lata.

Nawet co kilkadziesiąt minut na Lampedusę przypływały w ostatnich godzinach zarówno małe łodzie z kilkudziesięcioma migrantami, jak i duże kutry rybackie z kilkuset ludźmi na pokładzie. Niemal wszystkie jednostki odpłynęły z Libii.

W niedzielę przypłynęło 16 łodzi z około 1500 osobami, w poniedziałek cztery następne z ponad 600.

Całkowicie przepełniony jest tzw. hot spot na wyspie, czyli punkt rejestracji migrantów i to mimo że są oni regularnie przewożeni z niego na stojące w pobliżu promy, gdzie odbywają kwarantannę.

Reklama

Minioną noc 700 migrantów koczowało na molo przy porcie z powodu braku miejsc w ośrodku pobytu.

Przewodniczący władz regionu Sycylia Nello Musumeci zaapelował o podjęcie działań do rządu w Rzymie i do Unii Europejskiej. Twierdzi, że "wszyscy zostawili samą Sycylię z Lampedusą na czele w obliczu tej niekończącej się tragedii".

"Samą dobrą wolą nie rozwiąże się dramatu migrantów na Morzu Śródziemnym. Wszyscy wiedzą, że w najbliższych tygodniach zginą następne niewinne osoby, niemal zawsze kobiety i dzieci podczas ich desperackiej podróży na sycylijskie wybrzeża, ale nikt nie chce nawet kiwnąć palcem, ani w Rzymie, ani w Brukseli"- oświadczył Musumeci.