Dwa tygodnie po zrzuceniu pierwszych bomb na Ukrainę w tureckiej Antalyi doszło do pierwszych rozmów na szczeblu rządowym Rosji z Ukrainą. Czwartkowemu spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa i Dmytro Kułeby patronował szef tureckiej dyplomacji Mevlüt Çavuşoğlu. Wizytę poprzedziły wysiłki dyplomatyczne Ankary. Turecki prezydent telefonicznie namawiał Władimira Putina do zawieszenia broni, opowiedział się także za utworzeniem korytarzy humanitarnych oraz podpisaniem porozumienia pokojowego. Wcześniej rozmawiał również z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Choć Çavuşoğlu zapowiadał, że spotkanie ministrów będzie przełomem (zakończyło się bez ustaleń), wydarzenie miało być przede wszystkim sukcesem Turków, którzy po długim flircie z Rosją zaczynają zerkać w stronę Zachodu.

Antyzachodnie nastroje

Na stosunki Ankary oraz Moskwy często patrzy się przez pryzmat ich przywódców - Recepa Tyyipa Erdoğana i Władimira Putina. - Zwracamy uwagę na wspólny sposób myślenia obu polityków. (…) Że w gruncie rzeczy oba państwa, a raczej jego elity polityczne, są rewizjonistyczne, jeśli chodzi o porządek międzynarodowy. To znaczy, że zgadzają się co do tego, że liberalny porządek międzynarodowy jest dla nich zagrożeniem - tłumaczył niedawno na łamach DGP analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr Karol Wasilewski.
- Mój najlepszy przyjaciel Władimir Putin - mówił więc w 2020 r. Erdoğan. Politycy zbliżyli się do siebie po próbie zamachu stanu w Turcji w 2016 r. Erdoğan uznał, że za jego przeprowadzeniem stał wspierany przez Waszyngton turecki przedsiębiorca i uczony Fethullah Gülen - i idąc za ciosem, kupił rosyjski system obrony powietrznej S-400. Amerykanie zdecydowanie sprzeciwili się transakcji, jednak Turcja pozostała niewzruszona - więc w rewanżu USA nałożyły na nią sankcje, wykorzystując do tego ustawę o przeciwdziałaniu przeciwnikom Ameryki. Ta reguluje kwestie sankcji wobec Iranu, Rosji, Korei Północnej oraz zwalczania terroryzmu. To był pierwszy przypadek, kiedy wykorzystano ją do ukarania sojusznika.
Reklama
Jeśli przeanalizujemy działania Ankary od początku inwazji, to zauważymy zmiany. Przyczynił się do tego wzrost jedności, współpracy i determinacji UE oraz USA. Podważył założenie, że Zachód chyli się ku upadkowi, które kierowało turecką polityką zagraniczną od 2016 r. - mówi Sinem Adar
Ale w relacjach Erdoğana i Putina zdarzały się również napięcia. W 2015 r. rosyjski przywódca nałożył sankcje na Ankarę po tym, jak tureckie wojsko zestrzeliło rosyjski odrzutowiec w pobliżu granicy z Syrią. Do scysji dochodziło też po ociepleniu relacji, np. w lutym 2020 r., kiedy 34 tureckich żołnierzy zginęło w syryjskiej prowincji Idlib - według USA atak został przeprowadzony przez rosyjskie samoloty. Ale Erdoğan zawsze znajdował sposób na porozumienie się z Kremlem. Częściowo ze względu na pogłębienie w tureckim społeczeństwie antyzachodnich postaw. Właśnie z powodu flirtu Erdoğana z Rosją w samym Sojuszu narosło tyle nieufności wobec Turcji, że nie została zaproszona na co najmniej jedno ze spotkań przywódców NATO, które odbyły się przed rosyjską inwazją.