„Gdzie się zatrzyma?” – takie pytanie znalazło się jeszcze w lutym na okładce brytyjskiego tygodnika „The Economist”, która nawiązywała do działań Władimira Putina ws. Ukrainy.

Rosyjska armia zmieniła Charków i Mariupol „we współczesny Stalingrad”. A zachodni przywódcy szukają “tej nieuchwytnej linii, na której zatrzyma się Putin” – pisze Michael Horowitz, analityk ds. geopolityki i bezpieczeństwa z Le Beck International w tekście dla „EuroNews”.

Horowitz przypomina działania Putina. Od Czeczenii, przez wojnę w Gruzji, aż do aneksji Krymu i pojawienie się separatystycznych republik w Donbasie, po interwencję w Syrii. „To wszystko trwało przez cały czas” – zaznacza. Jak podkreśla, „przestaliśmy zwracać uwagę”. „Na każdym zakręcie mogliśmy zatrzymać Putina, ale nasze sympatie do ludzi najbardziej dotkniętych tą nową formą rosyjskiego imperializmu zostały zniszczone przez pocieszającą myśl, jakoby istniała linia, na której miałby się zatrzymać” – opisuje.

Reklama

Ekspert nawiązuje do niepewności Rosji ws. działań NATO. Czy Sojusz „przekroczy czerwoną linię, rozszerzając się na wschód”? Ryzyko „zmiany reżimu” wzmacnia wątpliwości samego Putina – dodaje.

Prezydent Rosji postrzega swoją „walkę w Czeczenii, Gruzji, Ukrainie i Syrii” jako „walkę o przetrwanie własne i swojego reżimu”. Horowitz przypomina czas, kiedy Putin jako oficer KGB został wysłany do Drezna, co sprawiło, że „zobaczył na własne oczy”, jak „upadek Niemiec Wschodnich doprowadził do upadku Związku Radzieckiego zaledwie dwa lata później”.

Putin ukształtował narrację, iż „Zachód powoli próbuje otoczyć Rosję”, a „ruchy protestacyjne, które opanowały byłe republiki sowieckie, w końcu nadejdą do Moskwy”. „Może mieć rację, To nie jest rozumowanie szaleńca” – uważa Horowitz, ale jak dodaje, to „sam Putin wepchnął w ramiona Zachodu to, co uważa za “rosyjski świat” “.

„Putina nie da się uspokoić”, jego „upadek pochodzi z wnętrza” – wyjaśnia. Według Horowitza ten argument powinien pokazać światu, iż nie należy „patrzeć na granicę między działaniami, które pomogłyby Ukrainie, a tymi, które sprowokowałyby Putina do jeszcze większej eskalacji”. Jak twierdzi, Putin sam stworzy prowokacje, „których potrzebuje” [...].

Zdaniem analityka ds. geopolityki i bezpieczeństwa „nowoczesna obrona powietrzna, amunicja krążąca, drony, pociski przeciwpancerne i myśliwce powinny płynąć na Ukrainę, niezależnie od groźby Putina i twierdzeń, że czyni nas to stroną konfliktu. Jesteśmy stroną konfliktu, czy tego chcemy, czy nie”.

W ocenie Horowitza „powinniśmy przestać szukać tej wyimaginowanej linii”. W Ukrainie nie ma linii, której nie przekroczy Putin. Obywatele Ukrainy są zabijani i wysiedlani. „Nasze wahania są śmiertelne” – zaznacza.