- Piątkowy atak
- Iran planuje odpowiedź: setki rakiet gotowych do startu
- USA podnoszą gotowość obronną – poziom DEFCON 4 aktywowany
- Dlaczego Iran nie odpuścił programu jądrowego?
- Stracone szanse i zerwane negocjacje
Piątkowy atak
W piątek izraelskie siły powietrzne przeprowadziły precyzyjny atak na terytorium Iranu, uderzając w obiekty wojskowe, ośrodki badawcze i instalacje nuklearne, w tym zakład wzbogacania uranu w Natanzie. Celem była eliminacja zagrożenia ze strony irańskiego programu jądrowego. Według doniesień, w nalotach na mieszkaniowe dzielnice Teheranu zginęli wysocy dowódcy Korpusu Strażników Rewolucji i czołowi naukowcy. To porażka władz Iranu który mimo wszelkich sygnałów o tym ze atak będzie przeprowadzony, nie ukrył bezpiecznie jego celów.
Atak był pierwszą fazą izraelskiej operacji „Am KeLavi”, która ma potrwać tak długo, jak będzie to konieczne. Iran podniósł w powietrze swoje myśliwce i uruchomił obronę przeciwlotniczą, ale na razie nic nie wiadomo by miał jakiekolwiek sukcesy
Iran planuje odpowiedź: setki rakiet gotowych do startu
Teheran już przygotował odpowiedź na ewentualny atak. Według The New York Times, irańskie władze wojskowe opracowały plan zakładający natychmiastowy kontratak na Izrael w przypadku agresji, przy użyciu setek balistycznych rakiet i dronów. Celem mogą stać się nie tylko izraelskie miasta i infrastruktura wojskowa, ale także amerykańskie bazy wojskowe w regionie, w tym te znajdujące się w Iraku, Kuwejcie czy Bahrajnie.
„Odpowiedź będzie szybka i miażdżąca” – powiedział anonimowy wysoki rangą irański urzędnik. W związku z oczekiwanym izraelskim atakiem, w Teheranie odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem dowódców armii i Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Władze przygotowują się nie tylko na atak, ale i na długotrwały konflikt.
USA podnoszą gotowość obronną – poziom DEFCON 4 aktywowany
Stany Zjednoczone podniosły poziom gotowości swoich sił zbrojnych z DEFCON 5 do DEFCON 4 - poinformował portal DEFCON Warning System. Taki poziom stosowany jest w sytuacjach napięcia międzynarodowego i oznacza wzmocnienie działań wywiadowczych oraz zwiększenie środków bezpieczeństwa. To sygnał, że Pentagon traktuje konflikt izraelsko-irański jako poważne zagrożenie mogące wpłynąć na stabilność globalną.
Wcześniej w ramach prewencji rozpoczęto ewakuację personelu dyplomatycznego z Iraku, Kuwejtu i Emiratów Arabskich (tak pisze Reuters). Bazy wojskowe USA w regionie zostały postawione w stan alarmowy, a Marynarka Wojenna w Bahrajnie została zaalarmowana. Co więcej, rodzinom amerykańskich żołnierzy udzielono zgody na ewakuację. W Białym Domu zwołano sztab kryzysowy, a prezydent Trump pytany o sytuację, odpowiedział lakonicznie: „Zobaczymy, co się wydarzy”.
Dlaczego Iran nie odpuścił programu jądrowego?
Dla Teheranu to nie tylko kwestia bezpieczeństwa, to sprawa dumy narodowej. Program jądrowy symbolizuje niezależność technologiczną, odporność na sankcje i sprzeciw wobec zachodniego nacisku. Jak zauważa The New York Times, program nuklearny stanowi element politycznej siły irańskich elit, zwłaszcza Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. W oczach władz to karta przetargowa i gwarant suwerenności. Obecnie po uderzeniach Izraele w Iranie wzrośnie chęć odwetu i działania. Nie wiemy przy tym jak rzeczywiście skuteczne jest uderzenie Izraela w irańskie instalacje atomowe i naukowców pracujących przy programie atomowym. Przy tym trzeba stwierdzić, że zasłużenie wywiad izraelski słynie ze swej skuteczności i bezwzględności w atakowaniu tego typu zagrożeń.
Stracone szanse i zerwane negocjacje
Jeszcze do niedawna wydawało się, że Iran jest gotowy na kompromis. W grudniu 2024 r. prezydent Masud Pezeshkian otwarcie deklarował chęć negocjacji z USA i „wzajemnego szacunku”. W maju 2025 r. Iran zadeklarował gotowość do podpisania nowej umowy jądrowej w zamian za złagodzenie sankcji, nawet bez pełnego zniesienia restrykcji. Teheran nawet wycofał swoje oddziały z Syrii i zgodził się na ograniczenie wsparcia dla Hezbollahu.
Ale USA i Europa nie odpowiedziały gestem za gest. Zachód utrzymał presję, a działania Izraela wobec Libanu i Strefy Gazy nie zostały powstrzymane. Z perspektywy Teheranu negocjacje okazały się pułapką. Efekt? Iran dostał i „hańbę” i wojnę.
Świat patrzy, co dalej
W tle konfliktu toczy się geopolityczna gra, w której stawką jest dominacja w regionie. Izrael postrzega potencjalne uzyskanie broni jądrowej przez Iran jako zagrożenie egzystencjalne. Obawy przed przeniesieniem technologii do grup takich jak Hezbollah czy Hamas są powszechne. Z kolei Iran obawia się izolacji i możliwej interwencji, jeśli nie zabezpieczy się nuklearnie. Niepokoi także możliwa regionalna reakcja łańcuchowa: Saudyjczycy, Egipcjanie, a nawet Turcy mogą ruszyć śladem Iranu w wyścigu po broń jądrową. Jedno jest pewne na Izrael polecą dziś drony i rakiety balistyczne Iranu i prawdopodobnie wspieranego przez Iran ruchu Hutich. Izrael zaś będzie kontynuował nalot, starając się wyeliminować jak najwięcej z militarnego potencjału Iranu. Na jednodniowej wymianie uderzeń raczej tu się nie skończy, o ile Iran nie skapituluje przez Izraelem od razu.