Wykonane 6 kwietnia zdjęcia satelitarne opublikowały firmy Maxar i Planet Labs. Widać na nich budowę statku w stoczni w Nampo, porcie na zachodnim wybrzeżu Korei Północnej. Zjaduje się on około 60 km na południowy zachód od stolicy kraju Pjongjangu.
Według cytowanych przez serwis telewizji CNN analityków, na okręcie są obecnie instalowane systemy wewnętrzne i obronne. Najpewniej docelowo będzie to fregata rakietowa, czyli jednostka przeznaczona do rażenia celów na morzu i lądzie.
"Fregata rakietowa mierzy 140 metrów. Tym samym jest to największy okręt kiedykolwiek wytworzony w Korei Północnej" – twierdzą Joseph Bermudez Jr. i Jennifer Jun, analitycy z waszyngtońskiego think tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych. Prawdopodobnie jest ona dwa razy większa od obecnie najpotężniejszej jednostki we flocie Kim Dzong Una.
Nowy okręt Kim Dzong Una wpłynie na bezpieczeństwo w regionie
Z publikowanych w ubiegłym roku nagrań reżimowej telewizji – na których budowę okrętu wizytuje sam Kim Dzong Un – wynika, że fregata będzie miała zainstalowane nowoczesne wyrzutnie rakiet i radar fazowy, którego wcześniej na stanie sił zbrojnych Korei Północnej nie widziano.
Kim Duk-Ki, emerytowany północnokoreański admirał, uważa, że technologia rakietowa, instalowana na okręcie, została dostarczona przez Rosjan. Oba kraje zbliżyły się do początku inwazji na Ukrainę w 2022 r.
- Jeśli Korea Północna wyposaży nową fregatę w hipersoniczne rakiety balistyczne, które rzekomo z powodzeniem przetestowała w styczniu, będzie to miało wpływ na bezpieczeństwo w regionie – przyznaje były oficer.
Nowy okręt Kim Dzong Una. Czy Pjongjang na to stać?
Według ekspertów najpewniej jeszcze przez co najmniej rok fregata pozostanie w stoczni. Potem przejdzie testy na morzu.
Inną kwestią jest, czy Koreę Północną – wiecznie głodującą i pogrążoną w gospodarczej stagnacji – stać na dokończenie budowy i utrzymanie tak potężnej jednostki.
– Obsługa tak dużego wojskowego okrętu wojennego wymaga znacznego budżetu. Pjongjang musi nie tylko zbudować okręt wojenny, ale także przeszkolić wyspecjalizowaną załogę. Poza tym dużo kosztuje samo jego zaopatrzenie i paliwo. Wreszcie jeden ogromny okręt wojenny nie może wypłynąć sam – musi mieć jednostki wspierające. Więc pytanie brzmi, czy Koreę Północną stać na taki wydatek? – pyta Kim Bjung-kee, parlamentarzysta z Korei Południowej, zajmujący się polityką bezpieczeństwa.