„Ukraina zamknęła dla nas niebo. Mamy swoje sanatorium na Krymie, w Mischorze, dokąd ludzie zawsze jeździli, latali. Żeby nie zaogniać relacji, my (podróżowaliśmy - PAP) przez Ukrainę – niektórzy pociągiem, niektórzy samochodem, ktoś – samolotem. Teraz zamknęli niebo” – powiedział Łukaszenka.

„Powiedziałem Putinowi: +Pomyśl, jak możemy dotrzeć na Krym. No nie przez Polskę przecież – tamtędy też nie puszczają” – dodał.

Jak przekazał, Białoruś i Rosja już zajmują się tą sprawą i badają możliwości otwarcia połączeń na Krym.

„Myślę, że nie będzie problemu. Zamknęli niebo, no cóż, są też bardziej otwarte państwa, przez które zawsze możemy dotrzeć na Krym” – wskazał Łukaszenka.

Reklama

Portal Nasza Niwa przypomniał, że dyrektor białoruskich linii lotniczych Belavia Ihar Czarhiniec powiedział niedawno, że jednym z warunków uruchomienia połączeń z Krymem jest „polityczne uznanie Krymu jako części Rosji”.

Białoruś, pomimo bliskich sojuszniczych relacji z Rosją, nie uznała dotąd aneksji przez nią w 2014 r. półwyspu, będącego częścią Ukrainy. Było to z jednej strony podyktowane chęcią utrzymania poprawnych relacji z Kijowem, z drugiej - obawami przed uznaniem precedensu potencjalnie groźnego dla samej Białorusi, która ma dużą mniejszość rosyjską. Łukaszenka mówił, że jest przeciwny „przerysowywaniu granic”. Ocenił jednocześnie, że de facto Krym stał się już częścią Rosji.

Po 2014 r. Białorusini mieli możliwość podróżowania na Krym drogą lądową – przez terytorium Ukrainy. Niektórzy korzystali również z połączeń lotniczych przez Rosję.

Po incydencie z wymuszeniem lądowania w Mińsku samolotu Ryanair lecącego z Wilna do Aten Ukraina, w ślad za państwami UE, zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla białoruskich samolotów. W czasie weekendowego spotkania Alaksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem, jak podawano, jednym z tematów było uruchomienie dodatkowych połączeń dla linii Belavia w Rosji.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)