Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 22,55 pkt. (0,19 proc.) do 11.674,76 pkt.

Indeks S&P 500 spadł o 2,35 pkt. (0,18 proc.) i wyniósł na koniec dnia 1.271,50 pkt.

Nasdaq Composite zniżkował o 6,72 pkt. (0,25 proc.) i wyniósł 2.703,17 pkt.

W perspektywie tygodnia wszystkie indeksy wykazały wzrost. Dow zyskał 0,8 proc., S&P 500 1,1, proc. a Nasdaq 1,9 proc.

Reklama

Indeks S&P 500 wzrósł w ubiegłym roku 12,8 proc., Nasdaq zyskał 16,9 proc., natomiast indeks Dow Jones wzrósł 11 proc. W tym roku Nasdaq zyskał już ponad 2 proc., indeksy S&P 500 oraz Dow Jones zanotowały do tej pory w tym roku ponad 1 proc. wzrosty.

Sektorami, które w piątek traciły najmocniej, były banki, a także firmy telekomunikacyjne i producenci dóbr podstawowego użytku.

Szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke w wystąpieniu przed komisją budżetową Senatu powiedział, że ożywienie gospodarcze w USA przyśpieszy w tym roku, nie będzie jednak wystarczająco szybkie, by możliwe było znaczne zmniejszenie bezrobocia.

"Jest coraz więcej dowodów na to, że ma miejsce zrównoważone ożywienie. Rosną wydatki konsumentów oraz wydatki przedsiębiorstw" - powiedział Bernanke. "Wciąż nie widać jednak dużej poprawy na rynku pracy i może upłynąć 4-5 lat zanim sytuacja na rynku pracy ulegnie normalizacji" - dodał.

Stopa bezrobocia w USA w grudniu wyniosła 9,4 proc., wobec 9,8 proc. w listopadzie - podał w piątek amerykański Departament Pracy. W grudniu liczba miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wzrosła o 103 tys. Analitycy ankietowani przez agencję Bloomberg spodziewali się w grudniu stopy bezrobocia w USA na poziomie 9,7 proc. oraz że liczba miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wzrośnie o 150 tys.

Zdaniem niektórych analityków, ten niewielki spadek stopy bezrobocia wynika częściowo z tego, że wielu ludzi zaprzestało poszukiwania pracy i równocześnie nie są już uprawnieni do pobierania zasiłku.

"Poprawa na rynku pracy jest wciąż duża słabsza niż wiele osób by tego oczekiwało" - powiedział Harm Bandholz, główny ekonomista ds. USA w UniCredit.

W trakcie swego wystąpienia Bernanke bronił listopadowej decyzji Fed o uchwaleniu wartego 600 miliardów dolarów planu skupu obligacji, którego celem jest zmniejszenie ryzyka deflacji oraz zwiększenia zatrudnienia.

"Konsekwentnie utrzymujące się wysokie bezrobocie, poprzez zmniejszenie przychodów gospodarstw domowych, może zmniejszyć siłę ożywienia. Bardzo niska inflacja zwiększa ryzyko tego, że negatywny szok mógłby doprowadzić do deflacji. Deflacja może prowadzić do długiego okresu słabości gospodarczej" - powiedział.

Bernanke zaapelował również o wypracowanie planu zmniejszenia deficytu fiskalnego i powiedział, że USA powinno ustabilizować poziom długu publicznego.

Lekko zniżkowały akcje Citigroup, który - według prasowych spekulacji - szuka chętnego do kupna swojej spółki zależnej CitiFinancial. Wartość tej transakcji może sięgnąć kilkuset milionów dolarów.

Ponad 2 proc. straciły akcje JP Morgan, chociaż analitycy z CLSA podwyższyli swoje prognozy wyników dla tego banku. Podnieśli oni też cenę docelową jego akcji.

Około 10 proc. podrożały papiery Dean Foods, gdyż w akcjonariacie spółki pojawił się nowy inwestor, fundusz hedgingowy Appaloosa Management. Dean Foods był w 2010 roku najgorzej zachowującą się spółką spośród uczestników indeksu S&P 500, jego akcje w zeszłym roku straciły ponad 50 proc. swojej wartości.

Mocno potaniały akcje AK Steel po obniżeniu dla nich do "sprzedaj" rekomendacji przez analityków Goldman Sachs. Ci sami analitycy podnieśli do "neutralnie " ze "sprzedaj" rekomendację dla Commercial Metals.

Ponad 4 proc. w dół poszły akcje Shaw Group po pokazaniu przez spółkę kwartalnej straty netto.

Drożały papiery Goodyear Tire, gdyż analitycy Citigroup podwyższyli dla nich swoją rekomendację do "kupuj".

W najbliższy poniedziałek w Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się sezon publikacji wyników za czwarty kwartał 2010 roku. Jako pierwszy, już tradycyjnie, swoje wyniki przedstawi koncern aluminiowy Alcoa. Zrobi to w poniedziałek, po zakończeniu sesji giełdowej.

Specjaliści z Wall Street generalnie zachowują optymizm w swoich oczekiwaniach co do giełdowej koniunktury w 2011 roku. Goldman Sachs spodziewa się, że na koniec tego roku indeks S&P będzie na poziomie 1.500 punktów. Deutsche Bank szacuje, że na koniec 2011 roku S&P wyniesie 1.550 punktów, JP Morgan podniósł swoje oczekiwania do 1.425, Citigroup do 1.400, Bank of America do 1.400, a BlackRock do 1.350 punktów.