Według doniesień hiszpańskiej prasy, chodzi przede wszystkim o opłaty w wysokości 50 euro za każde przekroczenie granicy.

"Mam chłopca po hiszpańskiej stronie granicy i każda wizyta u niego kosztowałaby mnie 100 euro" - powiedziała BBC 21-letnia mieszkanka Skały, Amber Lyons.

Brytyjskie MSZ protestowało już w ubiegłym tygodniu, kiedy hiszpańska policja sprawdzała skrupulatnie dokumenty podróżnych powodując 6-godzinne oczekiwanie w korkach.

Reklama

Teraz, poza opłatami granicznymi, w grę może wchodzić rewizja opodatkowania posiadłości 6 tysięcy obywateli Gibraltaru w Hiszpanii, zakaz lotów nad terytorium hiszpańskim i wstrzymanie importu cementu i innych materiałów używanych do budowy sztucznej rafy na spornym łowisku. Władze Gibraltaru twierdzą, że jest ono eksploatowane rabunkowo przez jednego tylko rybaka z Hiszpanii. Hiszpanie, że rafa pozbawi dochodów wielu rybaków.

Ten nowy spór wpisuje się w zastarzałe pretensje Hiszpanii do Wielkiej Brytanii, która uzyskała Gibraltar równo 300 lat temu na mocy traktatu pokojowego z Utrechtu. Londyn był gotów podzielić się z Hiszpanią suwerennością nad Skałą, ale odrzucili to sami jej mieszkańcy w dwóch referendach, w 1967 i 2002 roku.