Armin Schuster, prominentny poseł rządzących w Niemczech chadeków ostrzega w czwartkowej rozmowie z dziennikiem "Bild", że relacje jego kraju z Rosją mogą się cofnąć do epoki zimnej wojny. Niemiecka prokuratura podejrzewa, że Kreml mógł brać udział w zabójstwie obywatela Gruzji w sierpniu w Berlinie.

"Jeśli śledztwo ujawni, że Rosja jest odpowiedzialna za to morderstwo, znajdziemy się w nowej sytuacji. Byłby to powrót do epoki zimnej wojny" - powiedział polityk zajmujący się w Bundestagu kwestiami bezpieczeństwa wewnętrznego.

"Działania kontrwywiadu i wywiadu zagranicznego wobec Rosji musiałyby zostać znacznie rozszerzone. Oznacza to wykorzystanie większej ilości technologii i personelu, ale też zastosowanie wszystkich środków w sposób ofensywny" - doprecyzował Schuster.

23 sierpnia br. w parku Kleiner Tiergarten w berlińskiej dzielnicy Moabit został zamordowany urodzony w Gruzji Czeczen Zelimchan Changoszwili. Brał on czynny udział w drugiej wojnie czeczeńskiej u boku prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa. Podczas rosyjskiej agresji na Gruzję w 2008 roku zorganizował oddział 200 ochotników do walki z siłami Kremla. Dwukrotnie uchodził z życiem przed zamachowcami - w 2009 i 2015 roku. Od 2017 roku starał się o azyl w Niemczech, ale jego wniosek został odrzucony. Changoszwili był uważany przez Urząd Ochrony Konstytucji za niebezpiecznego islamistę.

Morderca obywatela Gruzji, posługujący się rosyjskim paszportem wystawionym na "Wadima Sokołowa", został ujęty prawie natychmiast po dokonaniu zbrodni, mimo że w parkowych zaroślach zdążył się przebrać oraz pozbył się broni i peruki. Sam zatrzymany twierdził, że jest niewinny i nikogo nie zabił. Również rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zaprzeczał, by jego kraj miał jakikolwiek udział w wydarzeniu.

Reklama

Niemiecka Federalna Prokuratora Generalna (GBA) przejęła w środę śledztwo w tej sprawie, ponieważ - jak poinformowała - istnieją przesłanki, że zabójstwo zostać dokonane na zlecenie organów państwowych Federacji Rosyjskiej lub autonomicznej Republiki Czeczeńskiej. Również w środę niemieckie MSZ poinformowało, że uznało ze skutkiem natychmiastowym za osoby niepożądane dwóch rosyjskich dyplomatów.

Szefowa niemieckiego rządu Angela Merkel potwierdziła tego samego dnia w Londynie, że powodem wydalenia dyplomatów był brak współpracy Rosji w wyjaśnianiu morderstwa.

Rząd federalny zastrzegł sobie prawo do podjęcia dalszych kroków w tej sprawie.

Deputowany opozycyjnej FDP w Bundestagu Alexander Lambsdorff wezwał w czwartek niemieckie władze do "niezwłocznego ujawnienia ustaleń, które doprowadziły do wydalenia dyplomatów, mimo że mogłoby to wywołać krytykę ze strony Rosji". Potępił też ewentualne uwikłanie Kremla w morderstwo.

Z kolei przewodniczący frakcji - tradycyjnie prorosyjskiej - partii Lewica w Bundestagu Dietmar Bartsch zaapelował o współpracę między Berlinem a Moskwą w śledztwie. "Eskalacja dyplomatyczna nie byłaby rozsądna" - orzekł polityk postkomunistycznego ugrupowania.

>>> Czytaj też: