Piątkowa sesja, zakończona wzrostem indeksu WIG20 o 1,95 proc. do 2116,05 pkt. i WIG o 1,27 proc. do 35422,92 pkt. mogła poprawić humory posiadaczom akcji. I to na dwa sposoby. Po pierwsze dlatego, że piątkowe wzrosty poprawiły krótkoterminową sytuację na wykresach obu indeksów. Po drugie, piątkowe dane z rynku pracy w USA (spadek stopy bezrobocia z 9,5 proc. do 9,4 proc. i ubytek miejsc pracy o 247 tys. wobec oczekiwanych 350 tys.), mogą być odbierane jako początek stabilizacji sytuacji na tym rynku. Oba te czynniki będą zmniejszać presję na realizację zysków, pomimo że rynek w dalszym ciągu pozostaje wykupiony.

Piątkowe „wydarzenia” to jednak już przeszłość. Dlatego do kontynuacji wzrostów w kolejnych godzinach konieczne będą nowe popytowe impulsy. Dziś takich jednak brakuje. Ani opublikowane rano, lepsze od prognoz dane o produkcji przemysłowej we Francji, ani też zaplanowana na godzinę 10:30 publikacja sierpniowej wartości indeksu Sentix, nie będzie takim impulsem. Tymczasem giełdzie ciążyć mogą w kolejnych godzinach, notowane rano na minusach, kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy. Szczególnie, że poziom wykupienia Wall Street jest na tyle duży, że uzasadnione są obawy przed realizacją zysków w Nowym Jorku.