W nieoficjalnych rozmowach z dziennikarzami "GW" bankowcy przyznali, że od kilku miesięcy zasypują ich prośby o umorzenie części lub całości zaciągniętych kredytów. Statystyki NBP wskazują, że w ciągu tego roku wartość zagrożonych kredytów Polaków wzrosła z 14,2 do 24,4 mld zł.

Jednak banki umarzają część rat w wyjątkowych sytuacjach. Chodzi zwykle o osoby, które nagle i nie znalazły się w dramatycznej sytuacji życiowej, np. ciężko zachorowały.

Ale nawet, jeśli uda nam się wzbudzić współczucie banku, urząd skarbowy pozostanie nieugięty. Fiskus traktuje umorzenie części należności z tytułu kredytu jako przychód, który musi zostać uwzględniony w zeznaniu podatkowym. A to oznacza, że od umorzonego długu musimy zapłacić podatek dochodowy.