Żeby dobrze odczytać dzisiejszą sesję, trzeba cofnąć się do końcówki wczorajszych notowań, kiedy inwestorzy w pośpiechu pozbywali się akcji na fali niekorzystnych doniesień ze świata, ale przede wszystkim w obawie przed większą przeceną w USA. I choć czwartkowe notowania w Stanach rzeczywiście zaczęły się od spadków, do jednak do końca sesji zostały one niemal w całości wymazane. I właśnie ta zmiana nastrojów w trakcie wczorajszej jeszcze sesji w USA, tkwiła u podstaw dzisiejszej zwyżki w Europie - bo nie tylko do Warszawy ruch wzrostowy się ograniczył.

Zatem wzrostowe otwarcie było tylko skorygowaniem zbyt silnego spadku w czwartek, a dla właściwej oceny należałoby przyjrzeć się przebiegowi sesji w ciągu dnia. Ten nie był już tak optymistyczny, bo od otwarcia do końca notowań WIG20 zyskał 12 punktów, przy przeciętnych, jak na GPW, obrotach. Obserwując skalę przeceny z dwóch ostatnich sesji, nie można powiedzieć, że inwestorzy rzucili się na akcje przecenionych spółek. Część zapewne liczy na odbicie, ale większość zachowuje ostrożność w tych dniach.

Publikowane dziś dane GUS wspierają optymistów, ponieważ blisko 9 proc. wzrost sprzedaży detalicznej sprawia dobre wrażenie. Warto jednak pamiętać, że na ten wzrost złożył się także odłożony popyt z poprzednich, mroźnych miesięcy i należałoby dane z ostatnich miesięcy uśrednić, żeby uzyskać bardziej wiarygodną odpowiedź o siłę gospodarki. Dane z USA dotyczące zamówień trwałych rozczarowały spadkiem o 1,3 proc. w porównaniu do lutego, ale warto odnotować, że bez środków transportu odnotowano wzrost o 2,8 proc. (oczekiwano wzrostu o 0,5 proc.). Na koniec sesji podano, że liczba transakcji na rynku pierwotnym domów w Stanach wzrosła do 411 tys. (oczekiwano 315 tys.), co należy wiązać nie tyle ze skokową poprawą koniunktury, co raczej z wygasaniem programu dopłat do zakupu domów w Stanach. Tak czy inaczej dane te raczej nie przeszkadzały tym inwestorom, którzy zakładają powrót do wzrostów w kolejnych dniach.

Po tym jak w nocy naszego czasu kurs euro spadł do 1,32 USD (najniższego poziomu od prawie roku), w ciągu dnia doszło do poprawy nastrojów, do czego bez wątpienia przyczyniła się Grecja, która oficjalnie zwróciła się o pomoc finansową do MFW i członków strefy euro. Pomogło to zahamować i odwrócić spadek złotego, który na koniec dnia notował poziomy zbliżone do zamknięcia z czwartku. Notowania surowców (ropy, złota i miedzi) wzrosły o 0,3-0,5 proc.

Reklama