W grudniu wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych wzrósł do 3,1% R/R. Dane były zgodne z prognozami i korespondowały z przedstawionymi na początku miesiąca szacunkami Ministerstwa Finansów. Przy zdyskontowanej już styczniowej podwyżce stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, dane miały neutralną wymowę.

Lekko mógł za to rozczarować raport o bilansie płatniczym. W listopadzie deficyt rachunku bieżącego sięgnął 2,28 mld EUR, wobec prognozowanego deficytu na poziomie 1,39 mld EUR i był najwyższy od 10 lat.

Jednak to nie publikowane przez GUS i NBP dane przesądziły o spadku USD/PLN i wzroście EUR/PLN. Kluczowe okazały się zmiany na rynku eurodolara. Para ta wzrosła do 1,3360 dolara z 1,3128 wczoraj na zamknięciu. Ruch ten napędzały z jednej strony słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy (liczba nowych bezrobotnych wzrosła do 445 tys., zamiast spaść do 404 tys.). Z drugiej, pomagały udane aukcji długu w Hiszpanii i wczoraj w Portugalii. Takim wsparciem raczej nie były słowa szefa Europejskiego Banku Centralnego o możliwym wzroście inflacji w krótkim terminie. Wówczas należałoby bowiem przyjąć, dość mało prawdopodobną obecnie tezę, że bank centralny obawiając się inflacji, może wcześniej niż to zakładał rynek, podnosić stopy procentowe (ich podwyżka oczekiwana jest w IV kw.).

Dzisiejsza zwyżka EUR/PLN potwierdza znaczenie strefy zlokalizowanej w pobliżu poziomu 3,80 zł, jako istnego wsparcia technicznego, które w krótkim terminie zatrzyma spadki. Układ sił zmienił się natomiast na wykresie USD/PLN. Wybicie poniżej dołka z 4 stycznia (2,9118 zł) otworzyło drogę do testu wsparcia na poziomie 2,8479 zł. Od wczoraj otwartą drogę do spadków ma również CHF/PLN. Pierwszym wsparciem jest psychologiczny poziom 3 zł, kolejnym okolice 2,90 zł.

Reklama