Początek poniedziałkowych notowań na warszawskiej giełdzie nie zapowiadał się zbyt emocjonująco. Główne indeksy na otwarciu zyskiwały po 0,1 proc. Po krótkich wahaniach w okolicach poziomu z piątkowego fixingu ruszyły jednak odważniej w górę. Wczesnym popołudniem WIG20 przełamał barierę 2700 punktów, rosnąc o ponad 1 proc. Co prawda do nie przyniosło to przełomu w technicznym obrazie rynku, jednak byki przerwały trwający od kilku dni ruch w bok i przygotowały grunt pod ewentualny atak na wyższe poziomy i zanegowanie trwającej od kilku tygodni słabości. Wyraźnym sukcesem byłoby dotarcie do 2750 punktów. Dopiero w okolicach tego poziomu powinna się rozegrać poważniejsza walka, rozstrzygająca o losach trendu.

Dziś podstawowym zadaniem było jednak utrzymanie dotychczasowych zdobyczy. A o to nie było wcale tak łatwo. Cały optymizm pochodził z importu i zależał od sytuacji na giełdach światowych. Na tle pozostałych parkietów europejskich nie był wcale taki wielki. Po kilku dniach słabości do odrabiania strat przystąpił wskaźnik we Frankfurcie. Po południu zyskiwał ponad 1,3 proc. W Paryżu skala zwyżki była nieco skromniejsza. CAC40 szedł w górę o 1 proc., zaś najsłabszy z wielkiej trójki był londyński FTSE, rosnący o zaledwie 0,2 proc. Wśród giełd naszego regionu ponad 3 proc. zwyżkę zafundował inwestorom wskaźnik w Rydze. Indeksy w Bukareszcie, Sofii i Moskwie zyskiwały po około 1,3 proc. O zaledwie 0,5 proc. w górę szedł węgierski BUX. Najsłabiej na naszym kontynencie radziły sobie Ateny, gdzie chwilami spadek przekraczał 2 proc. i Stambuł, tracący 0,5 proc.

Wśród naszych blue chipów prym wiodły papiery KGHM i Telekomunikacji Polskiej, rosnące po ponad 3 proc. Temu duetowi sekundowały akcje Polimexu. Po około 1 proc. zwyżkowały walory PKN Orlen, PGNiG i PKO. Kursy pozostałych banków lekko zniżkowały, podobnie jak akcje PZU.

Zwyżki na europejskich giełdach zostały powstrzymane po publikacji pierwszych danych zza oceanu. Okazało się, że dochody Amerykanów wzrosły w styczniu aż o 1 proc., podczas gdy spodziewano się ich zwyżki o 0,4 proc. Mimo to nie ruszyli oni na zakupy. Wydatki zwiększyły się bowiem tylko o 0,2 proc., o połowę mniej dynamicznie niż oczekiwano. Indeksy na głównych giełdach straciły niewiele, WIG20 starał się trzymać jak najbliżej 2700 punktów, ale przez moment spoglądał na ten poziom od dołu. Inwestorzy nie byli pewni reakcji Wall Street na dane, mimo że kontrakty na amerykańskie indeksy wciąż trzymały się na plusie. Po uzyskaniu potwierdzenia, że amerykańscy inwestorzy są gotowi zwyżkę kontynuować, optymizm powrócił. Indeksy na Wall Street zaczęły dzień od wzrostów o 0,5 proc.

Reklama

Kolejna porcja danych nie przyniosła jednoznacznych impulsów. Pozytywnie zaskoczył wzrost indeksu aktywności gospodarczej w rejonie Chicago do 71,2 punktu, podczas gdy spodziewano się jego spadku do 67,5 punktu. Rozczarował zniżkujący o 2,8 proc. indeks podpisanych umów kupna domów. Pozytywne nastroje jednak przeważyły. Ostatecznie indeks naszych największych spółek wzrósł o 1,66 proc. i zakończył dzień na poziomie 2717 punktów. WIG zwiększył swoją wartość o 1,42 proc., mWIG40 o 1,53 proc., a sWIG80 o 0,22 proc. Obroty wyniosły prawie 1,2 mld zł.