Ilość nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych złożonych w ostatnim tygodniu spadła nieznacznie z 429 na 428 tys. Oczekiwano spadku do 420 tys. Słabość tych danych podkreślało to, że wzrosła średnia 4. tygodniowa. Okazało się jednak, że w czerwcu indeks Chicago PMI nieoczekiwanie wzrósł z 56,6 pkt. do 61,1 pkt. (oczekiwano spadku). Dane regionalne maja niewielki wpływ na zachowanie rynków, ale w ostatnim dniu półrocza ten wpływ dobrych danych oczywiście znacznie wzrósł.

Rynek akcji wykorzystał dobre nastroje panujące na świecie w ostatnim dniu półrocza. Indeksy po raz czwarty z rzędu rosły. S&P 500 przekroczył średnią 50. sesyjną i tam zaczął się wahać. Gdyby przekroczył poziom 1.326 pkt. to kwartał zakończyłby mikro-wzrostem. W ostatniej godzinie byki dodatkowo docisnęły na pedał gazu. Indeksom NASDAQ i S&P 500 zabrakło paru punktów, ale DJIA zakończył kolejny kwartał wzrostem. Poza tym padły średnie 50. sesyjne, a to w USA jest bardzo „byczy” sygnał. To było prawdziwe, potężne „window dressing”.

GPW dała w ostatnim dniu półrocza popis słabości. Rozpoczęła czwartkową sesję od pół procentowego wzrostu WIG20, ale bardzo szybko nastroje zaczęły więdnąć. Nic wielkiego się nie działo aż do południa. Wtedy to niewielkie pogorszenie nastrojów na innych giełdach europejskich doprowadziły do szybkiego spadku WIG20. Zabarwił się na czerwono.

W tym samym mniej więcej okresie dowiedzieliśmy się, że PKO BP wypłaci dużo większą od oczekiwanej dywidendę (1,98 zł/akcję). Być może to jest tylko przypadkowa koincydencja, ale warto odnotować, że dywidenda KGHM (przyszły tydzień), PZU (też wczoraj potwierdzono, że wyniesie 26 zł/akcję) i PKO BP sprowadzą WIG20 i kontrakty o około 2,5 procent w dół. Rynek zdaje się to już dyskontować.

Reklama

Po tym mikro-załamaniu rynek wszedł znowu w marazm, którego nie była w stanie przerwać publikacja danych makro. Wręcz odwrotnie, im lepiej zachowywały się indeksy na innych giełdach europejskich tym niżej schodził WIG20. Dopiero publikacja bardzo dobrego indeksu Chicago PMI odwróciła ten proces, ale rynek nadal był potwornie słaby. Zakończenie sesji spadkiem WIG20 o 0,36 proc. ze sporym obrotem, przy doskonałych nastrojach na świecie było niepokojące.

Jest jednak mały problem – nasz rynek dość często w ostatnich dniach ważnych okresów (w tym przypadku półrocza) robi coś, co można nazwać „windows dressing” a rebour. Fundusze pilnują, żeby konkurencja za bardzo nie odskoczyła. Obawiam się, że dzisiaj tej tezy nie sprawdzimy, bo w dniu przed trzydniowym weekendem w USA i po czterodniowych zwyżkach trudno będzie oczekiwać na większą aktywność ze strony naszych byków.