Dane z Niemiec o 9:30 - PMI dla przemysłu 48,7 pkt. Oczek. 47,3 pkt. wyciągnęły go na chwilę nad kreskę. Potem analogiczne dane z Eurolandu o 10:00, które się również okazały nieco lepsze od oczekiwań, ale indeks nie przebywał długo po zielonej stronie. Po 11-tej „ześliznął” się i do końca sesji nie udało się wyskoczyć na plus. W końcówce strona popytowa zaatakowała i dzięki temu zamknięcie wypadło prawie na zero – minus 0,04 proc.

Po tygodniu systematycznego i powolnego wzrostu WIG20 dotarł wczoraj w pobliże 2300 pkt. Równolegle w USA indeks DJIA sięgnął niemal 12800 pkt. Tym samym znalazł się na poziomie lipcowej górki i tylko około 100 pkt. poniżej majowego szczytu, który jest dwuletnim maksimum, czyli najwyższym punktem licząc od kryzysu finansowego 2008 roku. Nieco słabszy jest szeroki S&P500. Indeksy europejskie odstają od analogicznych szczytów oczywiście znacznie bardziej. Dla WIG20 bariera 2300 pkt. jest dosyć istotna i nie dziwi dzisiejsze zatrzymanie. Jeśli ma dojść do przebicia, to indeks powinien teraz przystanąć i zebrać siły. Obrót był dziś mniejszy – to też potwierdza fakt konsolidacji. Aby wywołać teraz spadki musiałyby pojawić się jakieś nowe negatywne informacje. Rynki oswoiły się z możliwością bankructwa Grecji, obniżeniem ratingów krajów strefy euro itd.

Do spekulacji o drukowaniu pieniędzy przez ECB w strefie euro dołączyły ostatnio plotki o kolejnym programie QE w USA. Mówi się o możliwym QE3 o wartości biliona dolarów. Informacje te podgrzały atmosferę. Pompowanie pieniędzy przez ECB oznacza oddalenie widma bankructwa dużych europejskich banków a także upadku strefy euro. Analogiczny program w USA, którego głównym celem, jeśli się pojawi, będzie walka z bezrobociem poprzez stymulowanie popytu, spowoduje powrót optymizmu. Jeśli do niego dojdzie - możemy być świadkami wzrostów cen akcji na przestrzeni najbliższych tygodni. Jako efekt uboczny pojawi się także prawdopodobnie nowa bańka spekulacyjna, tym razem być może na surowcach.