Wielka brytyjska sieć supermarketów Tesco przyznała, że stała się przedmiotem śledztwa ze strony Biura do Spraw Poważnych Przestępstw Finansowych. Niezależne od policji biuro, podległe głównemu radcy prawnemu rządu, nie podaje żadnych szczegółów śledztwa.

Tesco popadło w tarapaty w związku z wysoce nieścisłą rachunkowością. Wykazywała ona zyski przesadzone o 263 miliony funtów. Według "Financial Timesa", było to efektem wliczania z góry zysków z promocji i z dyskontowych umów z dostawcami, a odkładania rozrachunku kosztów. Fałszywy obraz kondycji finansowej firmy mógł mieć wpływ na jej notowania giełdowe i poważnie mylić inwestorów. W rezultacie tego skandalu zawieszono już ośmiu dyrektorów, a prezes firmy, Sir Richard Broadbent zapowiedział swoją dymisję na początku przyszłego roku.

>>> Czytaj też: Dlaczego Wielka Brytania jest magnesem dla imigrantów?

W ciągu 12 miesięcy akcje Tesco straciły ponad połowę swojej wartości, a ten spadek uległ przyspieszeniu po ujawnieniu skandalu. Nie odbija się to jednak na codziennej działalności handlowej ani na cenach, jakie płacą klienci supermarketów.

Reklama

Dotychczas dochodzenia w sprawie Tesco prowadził brytyjski Zarząd Standardów Finansowych - instytucja kontroli rynków. Obecne śledztwo kryminalne może potrwać lata i teoretycznie oznaczać wyroki więzienia dla odpowiedzialnych za mylącą rachunkowość.

>>> Czytaj też: Szwecja stanie się krajem Trzeciego Świata? "To kompletna bzdura"