O ile reakcja na pierwszy szok, związany z zerwaniem negocjacji i rozpisaniem referendum, nie była zbyt drastyczna, to obecnie obawy przed czarnym scenariuszem są bardziej uzasadnione.

Pierwsze sygnały rynkowe nie wskazują na panikę, lecz podwyższona zmienność jest widoczna. Kurs euro rano spadł lekko poniżej 1,1 dolara, ale szybko powrócił powyżej tego poziomu. Charakterystyczny był spory wzrost cen obligacji niemieckich i niewielki w przypadku greckich papierów, a jednocześnie silne spadki w Portugalii i Hiszpanii. Giełdy w Paryżu i Frankfurcie zaczęły dzień od ponad 2 proc. spadków, ale wkrótce zaczęły zmniejszać straty. Na tym tle wyjątkowo spokojnie rozpoczął się handel na naszym rynku. WIG20 zniżkował na otwarciu ponad 1 proc. Nie ucierpiał zbytnio także złoty, osłabiając się najbardziej wobec dolara, którego kurs sięgał 3,8 zł. Frank jedynie w nocy kosztował ponad 4,06 zł, szybko schodząc do 4,02 zł.

Widać, że rynki reagują asekuracyjnie, czekając na rozwój wydarzeń. Istnieje ryzyko, że sytuacja pozostanie niespokojna jeszcze przez pewien czas. Trudno raczej liczyć, że odpowiedzią wierzycieli i zdecydowanej większości europejskich polityków na stanowcze greckie „nie” będzie stanowcze „tak” i szybkie wypracowanie nowego porozumienia, jak spodziewają się przedstawiciele greckiego rządu. Scenariusz zmierzający do Grexitu jest coraz bardziej realny, choć wcale nieprzesądzony.





Reklama