Tworzenie otwartego rynku gazu nabiera tempa. W 2015 r. rekordowa liczba odbiorców zmieniła dostawcę, a PGNiG coraz wyraźniej czuje na plecach oddech rywali

Czasy, kiedy mówiąc o rynku gazu w Polsce, mieliśmy na myśli wyłącznie PGNiG, nieodwracalnie odchodzą do przeszłości. Jeszcze kilka lat temu tylko państwowy monopolista wydobywał, kupował, dystrybuował i sprzedawał gaz w Polsce. Dziś obrót może prowadzić ponad 150 podmiotów, a ponad 60 z nich faktycznie prowadzi działalność. Żaden z nich nie może się jeszcze równać skalą działalności z PGNiG, jednak coraz wyraźniej widać, że moloch został zmuszony do konkurencji.

O tempie, w jakim postępuje liberalizacja rynku gazu, może świadczyć fakt, że jeszcze dwa lata temu tylko nieco ponad 400 odbiorców zmieniło sprzedawcę gazu. Dziś zmianę ma na swoim koncie już ponad 30 tys., z czego 23,5 tys. zmieniło dostawcę w ubiegłym roku. – W 2016 r. może zostać pobity kolejny rekord. Szacujemy, że sprzedawcę zmieni ponad 50 tys. odbiorców – mówi członek zarządu Hermes Energy Group Piotr Kasprzak.

Na rynku pojawiły się bowiem nowe podmioty, które prowadzą dość agresywny w porównaniu z PGNiG marketing. Po drugie zaś, spore znaczenie miała dywersyfikacja dostaw do Polski. Wraz z nowymi połączeniami transgranicznymi (tylko dzięki możliwości fizycznego rewersu na gazociągu jamalskim zdolności importowe Polski wzrosły o 3,2 mld m sześc.) pojawiły się dodatkowe możliwości zakupu surowca i nowi gracze skwapliwie z nich korzystają. Włączenie w połowie roku gazoportu do stałej eksploatacji jeszcze wzmocni ten trend. Danych za ubiegły rok jeszcze nie ma, ale w latach 2013–2014 udział PGNiG w imporcie gazu spadł z 92,1 proc. do 79,7 proc.

Utratę rynku można również zaobserwować, jeśli chodzi o sprzedaż gazu. Wprawdzie PGNiG chwali się rosnącymi wolumenami sprzedaży, jednak po pierwsze wlicza w to sprzedaż za granicę, po drugie zaś pewien odsetek obrotu jest niejako liczony podwójnie. PGNiG jest zobowiązane do sprzedaży za pośrednictwem Towarowej Giełdy Energii określonej części swojego gazu (w ubiegłym roku 55 proc.), z czego część kupuje spółka zależna PGNiG Obrót Detaliczny, by następnie sprzedać ją odbiorcom końcowym. Według URE udział PGNiG w sprzedaży do odbiorców końcowych spadł z 94,4 proc. w 2013 r. do 89,2 proc. w 2014 r., a dane Ministerstwa Gospodarki mówią nawet o 87 proc.

Reklama

W ubiegłym roku ten trend był kontynuowany, o czym świadczą rozczarowujące wyniki za III kw., w tym spadek przychodów ze sprzedaży o 2 proc. Z jednej strony to efekt utraty rynku, a z drugiej – narastającej konkurencji, która zmusiła PGNiG do aktywniejszych działań. W maju 2015 r. potentat, walcząc o utrzymanie rynku, wprowadził program rabatowy dla strategicznych klientów. W efekcie swoim największym odbiorcom sprzedaje gaz poniżej taryf ustalonych przez URE.

Ale sprzedaż dla wielu odbiorców przemysłowych, m.in. rafinerii oraz zakładów petrochemicznych i chemicznych, wciąż spada. To szczególnie bolesne, bo przemysł chemiczny, odbierający ok. 2,3–2,4 mld m sześc., jest jednym z głównych odbiorców. Grupa Azoty już teraz połowę gazu kupuje poza PGNiG. Można oczekiwać, że po uruchomieniu gazoportu ten wolumen jeszcze wzrośnie. – Na liberalizującym się rynku spółka straciła więcej, niż powinna – przyznawał pod koniec 2015 r. Piotr Woźniak, który właśnie objął stery w gazowym koncernie.

Liberalizacja to jednak nie tylko wskaźniki zmian sprzedawców i firm, ale również wymierne korzyści dla klienta. Górna granica taryf wyznaczanych przez URE przestaje być wyznacznikiem cen. Stąd coraz silniejsze oczekiwanie na rezygnację z odgórnego określania taryf, przynajmniej dla odbiorców przemysłowych. Ale konkurencja ściąga ceny w dół. – Widoczne były spadki cen gazu na rynkach hurtowych nawet o 20–30 proc., co oczywiście było związane również z nadpodażą gazu na rynkach europejskich oraz znaczącymi spadkami cen ropy, z którą gaz ziemny jest w pewien sposób skorelowany. Dalsze spadki cen dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych będą możliwe po zniesieniu obowiązku zatwierdzania taryf gazowych przez prezesa URE – twierdzi Piotr Kasprzak.

Jest na to nadzieja, bo rząd chce w II kw. przyjąć projekt nowelizacji prawa energetycznego. Jak podaje Ministerstwo Energii, „projekt przewiduje stopniowe znoszenie regulowania cen gazu ziemnego w odniesieniu do poszczególnych grup odbiorców danego przedsiębiorstwa obrotu, w zależności od wielkości ich zużycia, poczynając od największych konsumentów, aby zminimalizować ryzyko niekontrolowanego wzrostu cen”. Uwolnienie cen gazu ziemnego dla gospodarstw domowych miałoby nastąpić w 2023 r.

>>> Czytaj też: Piotr Woźniak nowym prezesem PGNiG