XIX wiek był zły dla Kościoła katolickiego. Aż do 189 1 r oku, czyli do „Rerum novarum” Leona XIII, Kościół nie tylko bronił oblężonej twierdzy, ale trwał w radykalnym konserwatyzmie. W 183 2 r oku Grzegorz XVI w encyklice powiedział wprost, że „Kościół się brzydzi każdą nowością”. I tak jest do dzisiaj. W Polsce pojawiły się dwie kwestie: aborcji i ziemi, którą wyłącznie Kościół może – według nowego prawa – kupować.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Sprawa aborcji jest niesłychanie trudna i rację mają ci, którzy domagają się utrzymania obecnego stanu prawnego. Nie ma tu rozwiązań dobrych dla wszystkich. Natomiast sprawa szczególnego uprawnienia do zakupu ziemi jest skandaliczna i Kościół polski, który nie protestuje przeciwko temu przywilejowi, zachowuje się dokładnie tak, jak Grzegorz XVI, który nie chciał wpuścić kolei parowej do Państwa Watykańskiego ani latarni gazowych, bo były to dzieła Szatana.
Kościoła nic nie obchodzi wieś i los rolników. Nie interesuje się losem młodego rolnika, który chciałby unowocześnić kilkuhektarowe gospodarstwo otrzymane po rodzicach, ale teraz nie będzie mógł dokupić ziemi. Więc wyjedzie do Niemiec lub Holandii, i to raz na zawsze. Kościół polski gwałtownie protestował przeciwko reformie rolnej po 1918 roku, której i tak nie zdążono przeprowadzić do końca, a teraz znowu gotów jest być magnatem.
Nie żałuję Kościołowi pieniędzy, jeżeli będzie je wydawał na pomoc biednym i – ogólnie – dzieło miłosierdzia. Zdumiewa mnie jednak mentalność i sposób widzenia świata, który zupełnie nie uwzględnia zmian, zaczynających się od II Soboru Watykańskiego, a tak widocznych w słowach Jana Pawła II czy papieża Franciszka. Kościół polski brzydzi się każdą nowością i jest gotów poprzeć – milcząco lub wprost – partie polityczne, które mu sprzyjają.
Reklama
Nikt przecież, poza głupcami, nie domaga się od Kościoła, by zmieniał dogmaty stosownie do postępów nowoczesności. Oczekiwalibyśmy jedynie, żeby Kościół uwzględniał w swoim postępowaniu zmianę społeczną i cywilizacyjną oraz bronił biednych i walczył z nierównością. Tego chciał Leon XIII, ale Kościół polski encyklik nie czyta, a o Janie Pawle II zapomniał, bo w istocie wcale nie było mu z nim wygodnie. Jeżeli Kościół sądzi, że im będzie mocniejszy materialnie, tym bardziej będzie silny duchowo, to się kompletnie myli.
Wierni nie znoszą kościelnego demonstrowania bogactwa. Wierni z irytacją patrzą, jak proboszcz co dwa lata kupuje sobie nowy samochód. Może i wiara w Polsce jest wciąż obecna, ale antyklerykalizm – zwłaszcza na wsi – zawsze był silny. Czy Kościół może tego nie dostrzegać? Ależ dostrzega, tylko kompletnie się tym nie przejmuje. Wprost powiada, że w kwestie polityczne nie ingeruje, a prawa człowieka i rola Trybunału Konstytucyjnego w ich obronie to nie jest sprawa polityczna. I jednocześnie milcząco lub głośno popiera partię, która mu daje prezenty.
Ciekawe, co Kościół zrobi z ziemią, którą będzie mógł kupić lub po prostu dostanie? Uprawiać nie będzie, więc wydzierżawi, i to za duże pieniądze, gdyż dzierżawa stanie się korzystna wobec niemożliwości dokupienia ziemi przez „indywidualnego rolnika” czy przedsiębiorstwo rolnicze. Do pełnego obrazu Kościoła z XIX wieku brakuje jeszcze tylko cenzury druku. Jeszcze papież Pius X na początku XX wieku wzywał do takiej „antymodernistycznej” cenzury pism świeckich, a Pius XI w latach trzydziestych XX wieku napisał encyklikę poświęconą skandalicznym filmom produkowanym w Hollywood, również proponując ich cenzurę. Myślę, że konsekwentnie Kościół polski, już teraz jako „ziemianin”, powinien zająć się kwestią cenzury i podsunąć ten pomysł rządzącym. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że przyjmą go z wdzięcznością i natychmiast zrealizują. Oczywiście tylko z powodów moralnych, bo my głupi i grzeszni ludzie łatwo wpadamy w diabelskie sidła. Polski Kościół zaś nigdy.