Piątkowski powiedział, że zespół doradców gospodarczych Obamy jest zdecydowanie lepszy, niż zespół, jaki miał McCain. "Doradzają Obamie m.in. Paul Volcker, były prezes Fed oraz były sekretarz skarbu USA Larry Summers. To bardzo dobry zespół, który ma pomysły i wie, co z gospodarką w bardzo złej sytuacji zrobić" - zauważył.

Jego zdaniem, ważne jest też to, że Obama będzie miał silną większość parlamentarną, której w przypadku zwycięstwa McCain by nie miał. "Teraz Obama będzie miał wolną rękę, aby przeprowadzać często nawet oryginalne reformy, na wzór +nowego ładu+ Franklina Delano Roosevelta, które gospodarkę amerykańską będą mogły wyciągnąć z czegoś, co zapowiada się na okres +wielkiej recesji+" - zaznaczył.

Dodał, że Obama jest amerykańskim liberałem, czyli socjaldemokratą, który zrobi wszystko, żeby na kryzysie finansowym najmniej stracili najbiedniejsi Amerykanie i żeby w przyszłości odwrócić politykę gospodarczą ośmiu lat rządów Busha.

"W ciągu dwóch kadencji prezydentury George'a Busha gospodarka amerykańska wzrosła realnie o ponad 20 proc., a dochody przeciętnego gospodarstwa amerykańskiego nie zmieniły się. W międzyczasie dochody 1 proc. Amerykanów, tych najbogatszych, wzrosły o 205 proc., a 0,1 proc. obywateli o 425 proc. Polityka Busha była nakierowana na dzielenie tego +rosnącego tortu+ na najbogatszych, a nie najbiedniejszych" - dodał.

Reklama

Zdaniem Piątkowskiego, Obama zdaje sobie z tego sprawę i zrobi wszystko, aby ten trend odwrócić, tak jak to się stało za czasów prezydentury Billa Clintona. Dlatego podatki dla najbogatszych wzrosną, a nowy prezydent nie przedłuży pomysłu Busha z ulgami dla najbogatszych Amerykanów. "Sądzę, że będą też ulgi podatkowe dla najbiedniejszych" - dodał.

Piątkowski podkreślił, że w dobie kryzysu finansowego okazało się, że świat finansuje USA bardziej, niż się tego spodziewano. Zaznaczył, że dolar umocnił się dlatego, że inwestorzy wyprzedawali globalne aktywa i ściągali pieniądze do USA.

"Jeśli nawet deficyt USA będzie bliski biliona dolarów, to zapowiada się, że świat, chcąc nie chcąc, będzie dalej ten deficyt finansował. Ameryka ma ten przywilej, że sama emituje dolary, czyli walutę rezerwową dla światowej gospodarki" - dodał.

Jego zdaniem, Obama będzie musiał teraz budować impuls fiskalny, bo polityka pieniężna prawie nie oddziałuje na gospodarkę - stopy procentowe są na poziomie 1 proc. i jest niewiele miejsca na ich dalsze obniżanie.