"Dopóki gospodarka jest na ścieżce wzrostu, przewidywana inflacja jest minimalna w średnim okresie, w moim przekonaniu nie ma podstaw do tego, żeby zmieniać stopy" - powiedział Glapiński podczas pierwszego po powołaniu przez Sejm na stanowisko prezesa NBP spotkania z dziennikarzami agencyjnymi.
"Dopiero kiedy gospodarka przyspieszy, inflacja zacznie znacząco przyspieszać, wtedy można przystąpić do cyklu podwyższania stóp" - dodał.
Jego zdaniem, stabilizacja stóp jest najwłaściwszym działaniem "jeśli wszystko idzie dobrze".
"Obniżenie tempa wzrostu PKB jest według naszych badań tymczasowe. Wynika z cyklu realizacji środków unijnych i pewnej bazy statystycznej. W następnych kwartałach tempo wzrostu będzie wyższe. To, co założono w budżecie wydaje się cały czas realistyczne" - powiedział.
"Chciałbym, żeby pojawiły się takie zjawiska, które by nas skłoniły do dyskusji i do rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp, czyli żeby się pojawiła inflacja i przyspieszenie wzrostu. Żebyśmy dyskutowali, czy gospodarka się za bardzo nie rozpędza i czy nie trzeba odpowiednio wkroczyć" - dodał.
"Chciałbym, żeby tak było, ale obawiam się, że tak nie będzie. Wątpię w to" - powiedział Glapiński.
KURS PLN
Glapiński wskazał, że NBP nie prowadzi polityki oddziaływania na kurs.
"Kurs jest płynny. Tu się nic nie zmieni w najbliższym czasie. Natomiast zachowujemy możliwość interwencji" - powiedział.
DEFLACJA
Glapiński zaznacza, że "na razie deflacja prawdopodobnie nie przynosi żadnych, negatywnych skutków dla gospodarki".
"Nie dostrzegamy ich. To nie znaczy, że one się nie pojawią. Nie możemy jednak wykluczyć, że coś się nie gromadzi np. w postaci jakichś barier psychologicznych, np. dotyczących inwestycji" - powiedział.
"Elementu spirali deflacyjnej się u nas nie obserwuje. Wszystkie nasze badania pokazują, że konsumenci nie dostrzegają, że jest deflacja. Nie ma żadnego negatywnego efektu, który by nam blokował popyt. Ale może być jakiś efekt po stronie decyzji inwestycyjnych" - dodał.
"Przyglądamy się temu. Spodziewamy się, że deflacja ustanie pod koniec bieżącego roku, choć jak pokazują ostatnie lata, trudno jest przewidywać sam moment wyjścia z deflacji" - powiedział.
PROBLEM KREDYTÓW WALUTOWYCH
Według Glapińskiego problem kredytów walutowych to nie jest bezpośrednio wyzwanie dla NBP.
"Ale oczywiście NBP, który ma za cel m.in. działanie na rzecz stabilności sektora bankowego jest w to siłą rzeczy włączony. Działania w zakresie regulacji dotyczących kredytów walutowych mogą w określonym wariancie naruszyć stabilność sektora bankowego. I NBP musi to wszystko brać pod uwagę" - powiedział.
"Szczególne wątpliwości budziłoby odgórne przewalutowanie i ewentualne straty banków. Wtedy nie można wykluczyć włączenia w tę operację NBP. Natomiast żadne z proponowanych rozwiązań oficjalnie nie przewiduje roli NBP" - dodał.
"Gdyby ten proces miał zagrozić stabilności kursu złotego, to oczywiście by mnie bardzo niepokoiło. Każdy sposób działania przy przewalutowaniu – czy przez NBP, czy bezpośrednio na rynku, zdestabilizuje złotego. Nie ma możliwości, żeby to obejść. Z tego punktu widzenia najlepiej byłoby, żeby się rozwiązało bez przewalutowania" - powiedział.
Zaznaczył, że NBP obserwuje te debaty i projekty.
"One nie są ostatecznie jeszcze sformułowane. Zakładam, że będzie to na tyle dobra ustawa, że nie zdestabilizuje gospodarki. Prezydent zawsze to podkreśla, że są pewne graniczne parametry. Podstawowy jest taki, żeby nie zdestabilizować systemu finansowego. Drugi jest taki, żeby coś znaczącego zaproponować kredytobiorcom, szczególnie tym w trudnej sytuacji. To nie jest jednak zadanie dla NBP. To jest zadanie ustawodawcy" - powiedział.
"Świat idealny byłby wówczas, gdyby banki stopniowo same rozwiązały ten problem" - dodał.
BREXIT
Według Glapińskiego konsekwencje ewentualnego Brexitu mogą być niejednoznaczne.
"Są w tej sprawie sprzeczne opinie i ekspertyzy. Niektórzy twierdzą, że to będzie poważny problem, że to się odbije na kursach. Uważam, że to jest przede wszystkim problem polityczny" - powiedział.
"W tym kontekście wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej byłoby dla Polski informacją niekorzystną, ale damy sobie przecież radę" - dodał.