Analityk z DM BOŚ Konrad Ryczko zauważył, że w trakcie piątkowej sesji miało miejsce lekkie odreagowanie polskiej waluty. "Na większości zestawień złoty rósł o ok. 0,3 proc., wyjątek stanowiły mocniejsze wzrosty 0,7-0,8 proc. wobec brytyjskiego funta oraz amerykańskiego dolara. W dalszym ciągu jednak złoty pozostaje w ramach konsolidacji po niedawnych spadkach. Odreagowanie tego ruchu na złotym okazało się, jak dotąd, ograniczone" - uważa Ryczko.

"Dzisiejsza popołudniowa sesja przebiegała przy ograniczonej aktywności inwestorów z uwagi na fakt, iż w USA mamy dziś skrócony handel" - dodał.

Także analityk z DM mBanku Kamil Maliszewski zwrócił uwagę, że "korekta odbywa się pod nieobecność inwestorów z USA, którzy po Święcie Dziękczynienia korzystają z długiego weekendu, a sesja na Wall Street jest dziś bardzo skrócona". "Wszystko może się więc odwrócić w przyszłym tygodniu, kiedy poznamy szereg istotnych odczytów z gospodarki amerykańskiej, a te miały w zwyczaju bardzo pozytywnie zaskakiwać w ostatnich tygodniach" - zastrzegł.

Według niego, jeśli tak by się stało, to dolar znowu będzie kosztował w okolicach 4,20 zł.

Reklama

"Ze względu na ryzyko obniżki ratingu i niekorzystne warunki dla rynków wschodzących wydaje się, że złoty jeszcze przez pewien czas pozostanie dość słaby. Dopóki kurs EUR/PLN pozostanie powyżej 4.38, ciągle należy spodziewać się utrzymywania presji na dalsze osłabienie polskiej waluty. Dane makroekonomiczne nie mają obecnie większego znaczenia, odczyty bezrobocia okazały się zgodne z oczekiwaniami (...). Co ciekawe nie zaszkodziła złotemu presja ze strony gorzej radzącego sobie dziś WIG20" - dodał. (PAP)