Zacznijmy od kluczowego pytania. Czy Izera powstanie?

Głęboko w to wierzę. Nie ma racjonalnego powodu, aby nie doprowadzać tego projektu do końca. W ciągu ostatnich dwóch lat nie tylko wypełniliśmy wszystkie zapisy z umowy inwestycyjnej, ale osiągnęliśmy znacznie więcej. Myślę tu przede wszystkim o przekonaniu naszego partnera – koncernu Geely – do współdzielenia mocy produkcyjnych w fabryce w Jaworznie. Wynegocjowaliśmy także z partnerem pakiet umów niezbędnych do realizacji następnego etapu projektu. Te umowy są gotowe do podpisu i czekają tylko na strategiczne decyzje właścicielskie.

Minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapowiedziała, że decyzja zostanie podjęta do kwietnia. Sugerowała, że pieniądze z KPO zamiast na Izerę mogłyby pójść np. na fabrykę autobusów elektrycznych lub firmy produkujące elektryczne rowery.

Myślę, że nowy rząd jest w trudnej sytuacji, bo musi podjąć tę decyzję dość szybko. Terminy są napięte. Wynika to przede wszystkim z faktu, że przez ponad rok nie powstał Fundusz Elektromobilności. Ustalenia pomiędzy Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Polskim Funduszem Rozwoju trwały zbyt długo. Trudno powiedzieć, jaka była tego przyczyna. Fakt jest taki, że zadanie, które powinno zostać wykonane w trzy miesiące, nie zostało wykonane przez rok.

Reklama

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ