W czasach szalejącej inflacji wygoda (do małych sklepów, zlokalizowanych pod domem czy miejscem pracy jest blisko) zeszła więc na drugi plan. Zyskały na tym supermarkety, które w tym samym czasie zanotowały o 5,4 proc. więcej transakcji. Zdaniem ekspertów to zasługa większej liczby promocji, na które mogły sobie pozwolić supermarkety ze względu na większą skalę działania, jak również tego, że coraz częściej lokalizują swoje placówki w pobliżu osiedli mieszkaniowych. W efekcie dynamika średnich cen wyniosła w nich 6,8 proc., wobec 7,7 proc. w małych sklepach. W tych ostatnich była wyższa nie tylko w kategorii żywności – o 1 pkt proc., ale też środków czystości, gdzie różnica wyniosła już niemal 4 pkt proc.