W historii pasji polskiej inteligencji można łatwo wyróżnić lata zachwytu Friedmanem, Thatcher i Balcerowiczem. W latach 80. myślicieli wolnorynkowych szukało się w wydawnictwach nielegalnych, prowadzonych przez długowłosych chłopców, którzy w „normalnym” kraju byliby lewakami, a u nas odwrotnie.

Od ładnych paru lat w dobrym tonie jest załamywać ręce nad losem proletariatu, prekariatu, ludzi z prowincji oraz pańszczyźnianego chłopstwa. Nawet myślę, że rządy PiS opóźniły ewolucję mentalną polskiej inteligencji, bo znaczna jej część była przecież antypisowska.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ