GUS podał, że coraz szybciej spada zatrudnienie w większych firmach i spada też produkcja przemysłowa. Jeszcze gorzej jest w Niemczech, gdzie Bundesbank znów wspomina o recesji. Niestety zła koniunktura u zachodnich sąsiadów ma wpływ także na nas – na przykład przyczynia się do załamania polskiego eksportu baterii do samochodów elektrycznych.
Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.
Mamy dostęp do powodziowych 5 mld euro z UE, bez wkładu własnego
Unia Europejska zgadza się na wykorzystanie część unijnych funduszy na pomoc dla powodzian. Polska będzie mogła dzięki tej decyzji wykorzystać w relatywnie szybkim czasie 5 miliardów euro. Kwotę tę podał publicznie Jan Grabiec, szef kancelarii premiera. Dla pozostałych państw dotkniętych powodzią jest drugie tyle, ponieważ Unia zgodziła się na 10 mld euro łącznie. Warto tu doprecyzować, że nie chodzi tu o żadne nowe pieniądze dla Polski. Te 5 mld euro i tak mieliśmy już przyznane w ramach funduszy spójności. Teraz jednak możemy bez problemu i szybko zmienić przeznaczenie tych kwot i przekierować je na tematy związane ze stratami powodziowymi
Bardzo ważne jest też to, że według słów szefowej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, wspomniane 5 mld euro dla nas będzie dostępne w formie prefinansowania, czyli dostaniemy pieniądze najpierw, a dopiero potem będziemy się z nich rozliczać, a nie odwrotnie, co powinno znacząco przyspieszyć ich wydawanie. Nie będzie tez konieczności uzupełniania ich żadnym wkładem własnym.
Ważne jest też to, że jak poinformował minister finansów Andrzej Domański, generalnie wszystkie wydatki na pomoc związaną z powodzią będą wyłączone z unijnej procedury nadmiernego deficytu, tak więc nie będą nam dodatkowo komplikować sytuacji fiskalnej, nawet jeśli będą oznaczać większy deficyt w sektorze finansów publicznych w tym roku.
Straty powodziowe wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Wiesław Szczepański oszacował wczoraj na „dziesiątki miliardów złotych” tylko w województwie dolnośląskim. Do tego wyliczenia na zaliczają się więc na przykład straty w Głuchołazach, czy Nysie, które leżą w województwie opolskim.
Zatrudnienie w polskich firmach spada coraz szybciej
W polskich przedsiębiorstwach zatrudniających co najmniej 10 osób pracuje coraz mniej ludzi. Według comiesięcznych danych z GUS w sierpniu ich liczba zmalała aż o 18,8 tysięcy. Licząc od stycznia, ten ubytek wynosi już 45,7 tys. pracowników.
Jednocześnie wśród tych, którzy nadal pracują, wciąż podnosi się średnia wysokość wynagrodzenia. W sierpniu była ona o 11,1 proc. większa niż rok wcześniej, co oznacza, że realnie płace w firmach urosły w tym czasie o 6,5 proc. Średnia płaca wynosi teraz 8189,74 zł brutto. Według publikowanych niedawno danych z marca tego roku, mediana płac w Polsce była o około 23 proc. poniżej średniej. Zakładając więc, że te proporcje są nadal aktualne, można szacować, że obecnie mediana jest gdzieś w okolicach 6300 – 6400 zł brutto.
Wracając do malejącego zatrudnienia, skala jego redukcji zdaniem Polskiego Instytutu Ekonomicznego jest wciąż niewielka, chociaż silniejsza od oczekiwań. Natomiast według banku PKO BP, biorąc pod uwagę dane z poprzednich lat, w tym roku zatrudnienie maleje znacząco, a „moment ożywienia popytu na pracę systematycznie przesuwa się w czasie”.
Bundesbank: Niemcy mogą już teraz być w kolejnej recesji
Niemcy znów mogą być w lekkiej recesji – ocenia Bundesbank, czyli niemiecki bank centralny. Jego zdaniem PKB Niemiec w trzecim kwartale może stać w miejscu, albo nieco spadać. W tym drugim przypadku będzie to oznaczać recesję, ponieważ już w drugim kwartale Niemcy zaliczyli minimalny spadek PKB o 0,1 proc. Definicja recesji mówi o spadku PKB przez co najmniej dwa kwartały z rzędu.
Ocena Bundesbanku uległa zmianie, ponieważ jeszcze w sierpniu była w niej mowa o niewielkim wzroście gospodarczym w trzecim kwartale. Niemcy były jedyną dużą gospodarką na świecie, która była w recesji w 2023 roku. W tym roku według prognoz banku centralnego z czerwca miała rosnąć o 0,3 proc. Teraz jednak szef Bundesbanku, Joachim Nagel przyznaje, że w skali całego roku możliwa jest także stagnacja, czyli tak zwany „zerowy wzrost”.
Mimo obecnych problemów, Bundesbank nie przewiduje znaczącego, długotrwałego spadku aktywności gospodarczej.
W ciągu ostatnich tygodni z Niemiec nadeszło kilka negatywnych doniesień. Między innymi znacząco pogorszyły się nastroje wśród analityków, Volkswagen zapowiedział zamknięcie niektórych ze swoich fabryk na terenie kraju, Commerzbank jest zagrożony przejęciem przez włoski Unicredit, a Intel poinformował, że zawiesza realizację planowanej tam dużej inwestycji.
Załamanie polskiego eksportu baterii do aut elektrycznych
Jedną z wielu przyczyn słabość niemieckiej gospodarki jest malejący na świecie popyt na nowe samochody elektryczne. Na przykład według ostatnich danych w Europie w sierpniu sprzedało się ich aż o 44 proc. mniej, niż rok wcześniej. Skoro maleje popyt na auta elektryczne, to zmniejsza się on także na baterie do tych aut i tu już dochodzimy do polskiej gospodarki, gdyż jeszcze parę lat temu sprawialiśmy wrażenie rosnącej potęgi w tej dziedzinie.
Niestety ostatnia zmiana na rynku oznacza kłopoty. Polski Instytut Ekonomiczny podaje, że eksport baterii litowo-jonowych z Polski spadł w okresie od początku tego roku do końca lipca aż o 58,2 proc. a wpływy z tego eksportu spadają już pięć kwartałów z rzędu. W rekordowym pierwszym kwartale 2023 roku przekraczały one 3 mld euro, teraz sięgają mniej niż 1,5 mld euro.
Największy spadek, aż o 48,6 proc. w porównaniu z 2023 r. dotknął dostaw do Niemiec. Jest to szczególnie istotne, gdyż Niemcy pozostają głównym odbiorcą polskich baterii i odpowiadają za około 50 proc. całego ich eksportu. Jeszcze bardziej, bo aż o 63 proc. spadł nasz eksport do Meksyku, ale on stanowi dla nas znacznie mniejszy rynek zbytu niż Niemcy.
Według PIE główną przyczyną spadku eksportu może być zmiana popytu na samochody elektryczne na kluczowych rynkach eksportowych. W Niemczech liczba rejestracji tego typu aut spadła w lipcu o 37 proc. rok do roku. W całej UE udział samochodów elektrycznych w rynku zmniejszył się z 13,5 proc. w lipcu 2023 r. do 12,1 proc. w lipcu 2024 r. Ponadto europejscy producenci, jak Volkswagen i Stellantis, tracą udziały w rynku na rzecz chińskich konkurentów oferujących tańsze pojazdy.
Produkcja przemysłowa w Polsce znowu spada
Produkcja przemysłowa w Polsce w sierpniu była mniejsza niż rok temu o 1,5 proc. Poprzednio podobny spadek, o 1,7 proc. notowaliśmy w maju. W czerwcu produkcja stała w miejscu, a w lipcu dość wyraźnie urosła, ale wygląda na to, że był to jednorazowy wyskok. W skali miesiąc do miesiąca, czyli w porównaniu do lipca, produkcja w sierpniu spadła o 5,2 proc. czyli najbardziej od grudnia ubiegłego roku. Trzeba jednak tu zwrócić uwagę na kwestie kalendarzowe. W sierpniu było o jeden dzień roboczy mniej niż rok wcześniej i aż o dwa dni mniej, niż w lipcu. Tak więc po przeliczeniu, średnia produkcja przypadająca na dzień roboczy była w sierpniu nieco większa, a nie mniejsza niż rok temu, czy tez w lipcu.
Nie zmienia to faktu, że w polskim przemyśle nadal trudno doszukać się sygnałów jakiegoś wyraźniejszego ożywienia.