Liczba urodzeń w Polsce spada co roku

O tym, że grozi nam kryzys demograficzny, eksperci ostrzegali od wielu lat. Gdy w latach 90. XX wieku dzietność w Polsce spadła poniżej zastępowalności pokoleń, coraz więcej osób zaczęło głośno mówić o tym problemie. W 2003 roku dzietność w Polsce osiągnęła wskaźnik 1,22. Wówczas był to najniższy poziom w historii. Rok później wprowadzony został jednolity zasiłek rodzinny, a w 2006 roku "Becikowe". Rok po "Becikowym" wprowadzono ulgę prorodzinną. W 2009 roku wydłużono urlop rodzicielski, a rok później wprowadzono urlop ojcowski.

Reklama

Program Maluch, Przedszkole za złotówkę, urlop rodzicielski, Karta Dużej Rodziny, in vitro, Kosiniakowe — to szereg programów, które miały na celu zwiększenie dzietności w naszym kraju. Chyba najbardziej znanym programem jest wprowadzone po wyborach w 2015 roku „500+”. Przykłady te jasno pokazują, że politycy byli świadomi zagrożeń od wielu lat. Wiele osób twierdzi jednak, że działania te nie były wystarczające.

Czy 500+ było ratunkiem dla demografii Polski?

Wprowadzenie „500+” zbiegło się w czasie ze znacznym wzrostem dzietności w kraju. W 2015 roku wynosiła ona 1,29, a w 2017 roku było to już 1,45. Ciężko powiedzieć, w jakim stopniu była to zasługa programu „500+”. Z jednej strony wskazuje się na to, że liczba urodzeń zaczęła rosnąć po wprowadzeniu tego programu. Z drugiej jednak możemy zauważyć, że stało się to już 3-4 miesiące po wprowadzeniu, co oznaczałoby, że albo Polaków przekonały same obietnice, albo to nie ten program był przyczyną tylu urodzeń (wszak ciąża trwa 9 miesięcy).

Wzrost dzietności zbiegł się w czasie także z innymi zjawiskami. Można do nich zaliczyć wyjątkowo duży wzrost wynagrodzeń Polaków. Niewielka w tamtym czasie inflacja w Polsce sprawiła, że realne zarobki rosły bardzo szybko. Wzrastała także dostępność mieszkaniowa w naszym kraju. Czy to były najważniejsze czynniki wzrostu dzietności? Bez odpowiednich badań trudno odpowiedzieć na to pytanie.

Od początku 2018 roku obserwujemy spadek liczby urodzeń w Polsce.W 2017 roku nad Wisłą na świat przyszło 403 tys. dzieci. W 2018 roku liczba urodzeń spadła do 388 tys., a w rok później do 375 tys. Pierwszy rok pandemii zakończył się spadkiem do 355 tys. urodzeń. Najgorsze było jednak przed nami. W 2021 roku liczba urodzeń spadła do 331 tys. Dwa lata temu urodziło się już zaledwie 305 tys. dzieci., a w zeszłym roku liczba urodzeń wyniosła 272 tys.

Polki odpowiadają za coraz mniejszy odsetek urodzeń

Choć już ta skala spadku może być przerażająca, to dane skrywają jeszcze większy kryzys. Gdy w 2017 roku urodziło się w Polsce 403 tys. dzieci, to liczba urodzeń dzieci przez cudzoziemki była znikoma, bo mówimy o zaledwie 4 tys. dzieci. To 1 proc. urodzeń. Prawdziwy wystrzał nastąpił po 2020 roku. W pierwszym roku pandemii COVID-19, cudzoziemki urodziły w Polsce 5 tys. dzieci, czyli odpowiadały za mniej niż 1,5 proc. liczby urodzeń.

W 2021 roku urodziło się w Polsce 331 tys. dzieci, z czego cudzoziemki urodziły 7 tys., co daje 2 proc. liczby urodzeń. Rok 2022 przyniósł ponad dwukrotny wzrost liczby urodzeń cudzoziemek. Przyczyną była oczywiście wojna na Ukrainie i ucieczka z tego kraju przez setki tysięcy uchodźców. Urodziło się wtedy 305 tys. dzieci, z czego 15 tys. urodziły cudzoziemki. To już niemal 5 proc. całkowitej liczby urodzeń.

Jak wyglądało to w 2023 roku? Jak wynika z danych udostępnionych przez Ministerstwo Cyfryzacji panu Rafałowi Mundremu, w 2023 roku rodziło się w Polsce 257,3 tys. dzieci z obywatelstwem polskim. Biorąc pod uwagę fakt, że liczba urodzeń w Polsce wyniosła 272 tys., można przypuszczać, że cudzoziemki odpowiadały łącznie za ok. 15 tys. urodzeń. To ponad 5,5 proc. wszystkich urodzeń.

Kryzys dzietności Polek

Patrząc na to z drugiej strony - liczba urodzeń Polek spadła z niemal 400 tys. w 2017 roku, do 257 tys. w 2023 roku. To spadek o ⅓ w ciągu zaledwie 6 lat. Warto jednak pamiętać, że na liczbę urodzeń składa się nie tylko średnia liczba urodzeń przypadająca na kobietę, ale także liczba samych kobiet. Liczba kobiet w wieku wysokiej płodności spada. Wraz z nią spada także liczba urodzeń.

Można więc powiedzieć, że spadek liczby urodzeń jest już wpisany w naszą piramidę wieku. Co jednak bardziej alarmujące, mniejsza jest także dzietność. W 2023 roku po raz pierwszy w historii spadła ona poniżej 1,20. Do jakiego poziomu? Tego jeszcze dokładnie nie wiadomo, ale pierwsze szacunki mówią o 1,17. To jednocześnie jeden z najniższych poziomów w Europie i na świecie. Do liderów depopulacji nam jednak jeszcze daleko. Dzietność w Korei Południowej wynosi mniej niż 0,8. W Chinach jest to jednak ok. 1,05. Nasza sytuacja jest więc niewiele lepsza niż za Wielkim Murem.

Ukrainki i Białorusinki na czele

Skąd pochodzą matki-cudzoziemki w Polsce? Cóż - zaskoczeniem nie będzie, że przeważająca większość to Ukrainki. Te odpowiadały za 12,8 tys. urodzeń w 2023 roku. Daleko za Ukrainkami, na drugiej pozycji znalazły się Białorusinki, które urodziły 775 dzieci. To w zasadzie dwie istotne w tej statystyce nacje.

Na trzecim miejscu znalazły się Wietnamki, ale odpowiadały one za zaledwie 188 urodzeń. 161 dzieci urodziły Gruzinki, a 160 Hinduski. Rosyjskie matki urodziły w zeszłym roku w Polsce 141 dzieci. Z Mołdawii pochodziły matki 111 dzieci. W czołówce znajdziemy jeszcze dwa kraje z UE - Bułgarię (91) oraz Rumunię (63).