Powódź na kryzys na granicy
Ostatnie lata są czasem dużych wyzwań dla Sił Zbrojnych RP. Stałe pilnowanie polskich granic jest bardzo angażujące i wymaga ciągłej obecności na wschodzie polskich jednostek wojskowych. To bardzo dogodna sytuacja dla Białorusinów i Rosjan. Niewielkim kosztem można w ten sposób zaburzać cały cykl szkolenia polskich żołnierzy. Kolejnym wydarzeniem, które istotnie wpłynęło na zaangażowanie polskich żołnierzy, jest powódź na Południu naszego kraju. W wyniku ogłoszonej operacji Feniks, zaangażowane zostało ponad 20 tys. żołnierzy WOT oraz wojsk operacyjnych.
Powódź jest więc dobrym okresem dla Białorusinów, by ci jeszcze mocniej wykorzystali nielegalnych migrantów do realizowania swoich celów. W takich sytuacjach kluczowe okazuje się wykorzystanie nowoczesnych bezzałogowych systemów, które mogą przez całą dobę monitorować sytuację na granicy.
Drony FlyEye na granicy
Niezastąpiony okazuje się w tej sytuacji polski bezzałogowiec FlyEye. Opracowany kilkanaście lat temu przez polskie przedsiębiorstwo Flytronic (obecnie grupa WB) dron rozpoznawczy doskonale sprawdził się w czasie wojny na Ukrainie i kryzysu na granicy. Cały statek waży nie więcej jak 12 kg i osiąga prędkość do 120 km/h. Ma jednak kilka dużych zalet. Oficjalnie czas lot wynosi do 4 godz., ale wiemy, że sprawny operator potrafi utrzymać się w powietrzu nawet o kilka godzin więcej.
Bezzałogowiec nie potrzebuje do startu specjalnej platformy i może być wystrzeliwany z ręki. Osiąga pułap 5000 m n.p.m. i zasięg do 300 km. Kompozytowa konstrukcja i silnik elektryczny (a więc niegenerujący tyle hałasów i ciepła co spalinowy) sprawia, że wykrycie i zestrzelenie FlyEye jest bardzo trudne.
Zaawansowane głowice optoelektroniczne wraz ze stabilizacją obrazu pozwalają na prowadzenia rozpoznania o każdej porze dnia. Niechłodzona kamera termowizyjna pozwala na swobodne użycie drona w działaniach nocnych, ale przydaje się także np. do poszukiwania osób zaginionych czy lokalizowania ognisk pożarów.
Użyciem tych bezzałogowców podczas działań na granicy pochwaliła się służba prasowa 18 Dywizji Zmechanizowanej. Zgodnie z komunikatem prasowym w kontrolowaniu granicy pomagają FlyEye pochodzące z 18 Pułku Artylerii (przekształcany obecnie w brygadę). To jednostka z Nowej Dęby (woj. podkarpackie), gdzie trafiły koreańskie armatohaubice samobieżne K9 czy wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet K239 Chunmoo (w Polsce nazywane Homar-K).
Drony w Wojsku Polskim
Historia FlyEye w Wojsku Polskim jest długa i sięga 2010 roku, gdy zamówiono pierwsze zestawy dla Wojsk Specjalnych. W latach 2010-2024 podpisano łącznie 9 umów wykonawczych na dostawę 196 bezzałogowców FlyEye. To obecnie podstawowy dron rozpoznawczy naszej armii, ale dysponujemy także wieloma innymi typami dronów. W 2010 roku zakupiliśmy z Izraela 45 BSP Orbiter 2B z dostawą w latach 2010-2011. Z kolei 20 listopada 2017 roku zakupiona została amunicja krążąca Warmate. Broń doskonale sprawdziła się na Ukrainie, co poskutkowało zamówieniem 29 kwietnia 2022 roku kolejnej, znacznie większej partii Warmate.
W 2021 roku zakupiliśmy 24 drony TB2 Bayraktar. Osławione podczas wojny na Ukrainie platformy rozpoznawczo-uderzeniowe dotarły do nas w latach 2022-2024. W 2022 roku zakupiliśmy także cztery zestawy rozpoznawczo-uderzeniowe Gladius dla artylerii. Składają się z dronów rozpoznawczych FT-5 Łoś oraz uderzeniowych BSP-. Zamówione zestawy już dostarczono. W 2022 roku wyleasingowaliśmy również jeden zestaw MQ-9A Reaper. Polska zamierza w przyszłości zakupić drony tej klasy z USA.
Czekamy także na dostawy dronów Orlik (40 sztuk) oraz Wizjer (28 sztuk). Bezzałogowce te zakontraktowaliśmy w 2018 i 2021 roku. Trudno powiedzieć, ile wydaliśmy na zakupy BSP w ostatnich latach, ponieważ informacje te nie są jawne, ale można szacować, że kwota te przekroczyła 5 mld zł brutto.