Tocząc codziennie krwawe i okupione setkami zabitych walki na froncie wschodnim, wojska rosyjskie nieubłaganie posuwają się naprzód. Postępy nie są co prawda wielkie i ograniczają się do pojedynczych wiosek, jednak „mięsny walec” zmierza na zachód, a jak ostrzegają ukraińscy wojskowi, zaczyna przeć także na północ.
Spełniają się czarne sny Ukrainy
Już przed tygodniem dowódcy ukraińskich sił broniących Zaporoża alarmowali, że na ich odcinku frontu zauważalne jest wzmożenie rosyjskiej aktywności, a w okolicy pojawiać miały się kolejne rosyjskie jednostki, zwolnione po zdobyciu Wuhłedaru. Nie minął jeszcze tydzień i wiele wskazuje na to, że ich czarne sny się spełniły, a Rosjanie przeszli na tym odcinku do ataku. Nie są to wielkie szturmy, lecz zaczęły przynosić pierwsze efekty, a w rosyjskie ręce wpadła ostatniej doby miejscowość Lewadne w obwodzie zaporoskim. Ta niewielka co prawda wioska położona jest w odległości 170 kilometrów od Zaporoża.
O zdobyczy jako pierwsi poinformowali Rosjanie, a choć strona ukraińska oficjalnie w tej kwestii postanowiła na razie milczeć, ogłaszane szumnie postępy na froncie postanowili sprawdzić dziennikarze Kyiv Independent. W rozmowie z rzecznikiem sił zbrojnych zaproskiego odcinka frontu potwierdzili, że nie dzieje się dobrze. Władysław Wołoszyn poinformował ich, że „sytuacja rozwija się dość dynamicznie”. Do kolejnych ataków dojść miało też w okolicach wsi Novodarivka i Wielka Nowosilka. O pojawieniu się w regionie dodatkowych sił rosyjskich poinformował również Petro Andriuszczenko, doradca mera okupowanego przez Rosjan Mariupola.
Eksperci ostrzegają: to może być prowokacja
Dziennikarze ostrzegają, że sytuacja jest poważna, a ewentualny większy atak na Zaporoże mógłby zagrozić nie tylko jednemu odcinkowi frontu, ale wszystkim wojskom walczącym w Donbasie. Tego samego obawiają się też ukraińscy dowódcy.
- Jeśli uda im się dokonać przełomu, Rosja będzie mogła ostrzelać szlaki logistyczne łączące Zaporoże ze wschodem Ukrainy. Rosja za wszelką cenę będzie próbowała odciąć nas od logistyki – ostrzegał Władysław Wołoszyn.
W ostatnich dniach wzmogły się też rosyjskie ataki rakietowe na Zaporoże, a ich celem padają nie tylko linie umocnień, ale też ludność cywilna. Wzmagający się od południa nacisk Rosjan stał się co prawda faktem, lecz są też tacy, którzy uspokajają i ostrzegają, by nie dać się zwieść Rosjanom. Ci bowiem znani są ze swej „maskirowki”, a podsycając wrażenie zaatakowania w jednym miejscu, mogą chcieć po prostu odciągnąć ukraińskie rezerwy od obszaru, w którym naprawdę zamierzają uderzyć.
- W Zaporożu Rosjanie prawdopodobnie odnieśli pewne lokalne sukcesy, ale nie zmieniło to znacząco ogólnej sytuacji w tym regionie. Lewadne to ledwie wioska, jest tam tylko kilka budynków, a największy z nich, który mógłby służyć jako schronienie dla pojazdów, został rozwalony na kawałki. Zdobycie Lewadne oznaczałoby natarcie około trzech kilometrów na kilku polach – uspokaja Emil Kastehelmi, analityk z fińskiej firmy Black Bird Group.
Również amerykański Instytut Studiów na Wojną jest zdania, że pozorowana rosyjska aktywność na Zporożu może mieć na celu odwrócenie uwagi od innych odcinków frontu.