Kraby potrafią trafiać cele oddalone o ponad 70 km?
Na początku grudnia serwis Defense Express poinformował, że na Ukrainie pobito rekord celnego ostrzału z polskiej armatohaubicy samobieżnej Krab. Ukraińscy artylerzyści porazili cele oddalone o zdumiewające 70 km od Kraba. To dystans porównywalny z odległością między Wawelem a centrum Katowic lub między Radomiem a Piasecznem. Porównanie to pokazuje, jak duży jest to dystans.
Według Ukraińskich mediów jest to rekord celnego ostrzału. Co innego znaczy bowiem oddać strzał na odległość 70 km, a co innego trafić w cel oddalony o tyle kilometrów. Co równie istotne, mówimy o ostrzale w warunkach wojennych, a nie o strzelaniu próbnym na poligonie. Standardowo Krab potrafi razić cele oddalone o 40 km.
Co jednak istotne, strzały na takim dystansie nie są żadną nowością. Już w podcaście „Poznaj Gen Zbrojeniówki” z 16 sierpnia 2023 roku (czyli 1,5 roku temu!) przedstawiciel spółki PGZ Serwis Orel informował, że ukraińskie załogi Krabów raziły cele oddalone o wspomniane 70 km. Jak to możliwe? Serwis Defense Express wskazuje na zastosowanie tajemniczego pocisku kierowanego.
Sekret długich rąk Kraba
Uderzanie na taki dystans jest możliwe jedynie przy użyciu specjalistycznej amunicji. Tą amunicją może być produkowany przez włoski koncern zbrojeniowy Leonardo (producent m.in. śmigłowców AW149 czy samolotów M-346) pocisk Vulcano 155 GLR (Guided Long Range). Amunicja ta według producenta może razić cele oddalone o nawet 50 km przy wykorzystaniu krótszych luf. Gdy jednak mówimy o długości 52 kalibrów (w artylerii długość lufy określana jest zwykle przez stosunek do jej kalibru), a taką lufę posiada m.in. polski Krab, to dystans wzrasta do 70-80 km.
Jak podaje serwis Defence24, podczas Międzynarodowej Konferencji Artyleryjskiej przedstawiciel koncernu Leonardo miał poinformować, że trwają rozmowy dotyczące badań poligonowych amunicji Vulcano z polską armatohaubicą Krab. Amunicja miała zostać już certyfikowana z szeregiem innych armatohaubic. Mówiono m.in. o armatohaubicach FH70 i M109 (USA), PzH 2000 (Niemcy), K9A1 (Korea Płd.) i CAESAR (Francja).
Gdyby udało się certyfikować amunicję, to mogłaby trafić ona w przyszłości na wyposażenie Wojska Polskiego. Taki scenariusz nie jest zresztą nieprawdopodobny, ponieważ jak informowaliśmy latem, 19 lipca 2024 roku Agencja Uzbrojenia (AU) opublikowała informację o zamiarze przeprowadzenia wstępnych konsultacji rynkowych. Z komunikatu Agencji Uzbrojenia mogliśmy się dowiedzieć, że przedmiotem zainteresowania jest amunicja precyzyjnego rażenia 155 mm (APR 155) dla polskich haubic samobieżnych.
Wśród potencjalnych typów amunicji precyzyjnej dla polskich Krabów wymienia się SMArt 155 (Rheinmetall), KATANA (KNDS France), BONUS (BAE System Bofors i KNDS), M982 Excalibur (BAE Systems Bofors i Raytheon), APR 155 (Polska Grupa Zbrojeniowa), a także właśnie Vulcano GLR od spółki Leonardo.
Jak działa amunicja Vulcano?
Co jednak sprawia, że amunicja Vulcano GLR potrafi uderzyć w cel oddalony o 70 km z taką precyzją? Niemal dwukrotne wydłużenie donośności względem klasycznych rozwiązań jest możliwe dzięki budowie pocisku. Vulcano GLR to 155 mm podkalibrowa amunicja precyzyjnego z odrzucanym sabotem. Prędkość wylotowa pocisku wynosi 1020 metrów na sekundę (przy użyciu 3-4 modułowych ładunków miotających).
Co ciekawe, przy zastosowaniu jeszcze dłuższej lufy możliwe jest rażenie celów oddalonych o ponad 75 km (przy 62 kalibrach) oraz ponad 80 km (przy lufie o długości 64 kalibrów). Kołowy błąd trafienia na poziomie 2 m oznacza, że pocisk trafi w niemal każdy cel w chirurgiczną wręcz precyzją. Jest to możliwe dzięki zaawansowanym systemom naprowadzenia. Vulcano łączy w sobie nawigację bezwładnościową (sam oblicza swoje położenie), satelitarną (GPS) oraz naprowadzenie na plamkę lasera.
To właśnie naprowadzanie na plamkę lasera uchodzi za najdokładniejszą metodę. Pozwala ona razić nawet cele znajdujące się w ruchu! Wyobraźcie sobie — Krab byłby w stanie trafić samochód w ruchu jadący 70 km od armatohaubicy. Aby jednak naprowadzać się na plamkę lasera, ktoś (lub coś) musi najpierw ten cel naświetlić. Wymaga to zatem obecności wysuniętych obserwatorów (co jest dla nich bardzo niebezpieczne) lub oświetlania przy pomocy bezzałogowców.
Kraby na Ukrainie i w Siłach Zbrojnych RP
Na podstawie umowy z 15 maja 2008 roku do Wojska Polskiego dostarczono pierwszy dywizjon artylerii samobieżnej (das) Krabów, czyli 24 wozy. Dostawy zrealizowano w latach 2016-2017, a ich producentem była (i nadal jest) Huta Stalowa Wola. 14 grudnia 2016 roku podpisano umowę na kolejne 4 dar (96 sztuk), a umowę w 2020 roku rozszerzono o dwie armatohaubice dla CSAiU (Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu).
Niestety wojna na Ukrainie przerwała dostawy Krabów dla naszej armii. Do końca 2021 roku dostarczono ich 80 sztuk. Wiemy, że przekazaliśmy na rzecz Ukrainy 54 Kraby z zasobów Sił Zbrojnych. Dodatkowo istnieje prawdopodobieństwo, że część zamówionych dla naszej armii Krabów także trafiło na Wschód, choć informacja wymaga oficjalnego potwierdzenia. W 2022 roku armia zamówiła dwa kolejne das (48 sztuk), a 23 grudnia 2024 roku (czyli mniej niż tydzień temu) domówiono kolejne 96 sztuk.
Kraby na Ukrainie cieszą się bardzo dobrą opinią. Nie jest to armatohaubica doskonała i posiada liczne wady. Szybkostrzelnością i opancerzeniem ustępuje np. Pzh 2000. Ma jednak jedną niezwykle istotną zaletę — jest względnie prostym i mało awaryjnym rozwiązaniem. Co z tego, że mamy 100 nowoczesnych armatohaubic o świetnych osiągach, skoro stoją one niesprawne w zakładach remontowych?
Już w połowie 2023 roku mówiono, że każdy Krab wystrzelił już ok. 5000-7500 pocisków. Pokazuje to skalę eksploatowania polskich armatohaubic. Wiemy także, że Rosjanie od dawna polują na polskie Kraby. Znane są przypadki, że w celu zniszczenia jednej polskiej haubicy Rosjanie wykorzystali 200 pocisków. Pokazuje to, jak cennym sprzętem w ukraińskiej armii są nasze Kraby.