Amerykański plan zakończenia wojny na Ukrainie wydaje się odchodzić w siną dal, bowiem Rosja nie chce zgodzić się na przedkładane propozycje. Mało tego, stawia kolejne warunki, ale już nie Ukrainie, lecz Finlandii, gdzie obecnie dopatruje się największego zagrożenia.
Rosjanie odkryli karty. Cel: Imperium rosyjskie
Niechęć Rosji do Finów wzrosła po 2023 roku, kiedy kraj ten przystąpił do NATO i co pewien czas w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej pojawiają się opinie, że teraz znów NATO niebezpiecznie zbliżyło się do granic Federacji Rosyjskiej, i coś z tym fantem trzeba będzie zrobić. Apetyt Rosjan na kolejną wojenkę najwyraźniej rośnie, a jasno dał to do zrozumienia nie byle kto, ale sam Nikołaj Patruszew, doradca Władimira Putina i były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji. W wywiadzie, jakiego udzielił rosyjskiemu magazynowi obronnemu „Narodnaja Obrona” wręcz rzucił się na Finów i na NATO, a pretekstem stały się fińskie zbrojenia oraz pilnowanie tego, co dzieje się w Zatoce Fińskiej.
- Warto przypomnieć Finom, że Zatoka Fińska nie jest własnością żadnego państwa. Przestrzeganie międzynarodowego prawa morskiego jest obowiązkiem wszystkich państw. To samo dotyczy perspektywy historycznej. Historycznie zatokę nazywano Morzem Waregów, Jeziorem Kotlińskim, Zatoką Kronsztadzką, co odzwierciedlało jej geograficzne powiązanie z Rosją. Nie należy zapominać, że Finlandia przez cały wiek była częścią Imperium Rosyjskiego – powiedział Patruszew.
Niezbyt subtelnie zawoalowana groźba to jednak nie wszystko. Wierny druh Putina przypomniał, że w czasach zimnej wojny Finlandia bardzo dobrze współpracowała z Moskwą, ale wcześniej, gdy w 1939 roku doszło do napaści ZSRR na ten kraj i zaczęła się tzw. wojna zimowa, winę za jej wybuch ponosiła...sama Finlandia. W jego ocenie, analogie historyczne nasuwają się same.
- Współcześnie fińscy historiografowie celowo zniekształcają przyczyny konfliktu z lat 1939–1940. Nie wspominają, że w Finlandii siły ultranacjonalistyczne domagały się utworzenia „Wielkiej Finlandii”, prowadzono agresywną politykę propagandową mającą na celu zajęcie ziem radzieckich i prowadzono aktywną militaryzację – mówi Patruszew.
Finlandia na celowniku Rosji. Padają pierwsze groźby
Nie dziwi zatem, że słowa bliskiego współpracownika Putina zaalarmowały zachodnich ekspertów. Słysząc, że znów jakiś kraju rzekomo zagraża Rosji, przypominają sobie, iż zaledwie 4 lata temu podobne słowa padały pod adresem Ukrainy. A ich efektem była napaść na niepodległy kraj.
„Kreml wydaje się używać tej samej ogólnej narracji, której używał przeciwko Ukrainie i innym byłym państwom radzieckim, ale dostosowuje swoje narracje, aby wykorzystać wszelkie napięcia między państwami zachodnimi” – ocenia amerykański Instytut Studiów nad Wojną.
Patruszew sięga także po te same skojarzenia, jakie Rosja stosowała i stosuje względem Ukrainy, twierdząc, że sam naród ukraiński kocha Rosjan, a wrogość względem Moskwy to wina elit, które sprzedały się Zachodowi. Teraz ofiarą takich samych oskarżeń padają Finowie.
- Ludność Finlandii jest nastawiona przyjaźnie do Rosji, w przeciwieństwie do oficjalnych Helsinek. Władze fińskie, za pełną aprobatą Anglosasów, robią wszystko, aby pozbawić swój kraj suwerenności – twierdzi człowiek Putina.
Człowiek Putina znalazł winnych całego zła świata
Tym razem jednak wskazywany jest nieco inny wróg, niż było to w przypadku Ukrainy, gdzie winę za całe zło ponosić miały Stany Zjednoczone. Obecnie, gdy Rosja ma jeszcze nadzieję na porozumienie z administracją Donalda Trumpa, trzeba było wskazać innego przeciwnika, który przeszkadzać ma porozumieniu. A tym na dziś stała się Wielka Brytania.
- Europejskie skrzydło NATO kontynuuje politykę blokowania Rosji w regionie bałtyckim, zaniedbując przywrócenie dialogu między Moskwą a Waszyngtonem. Uważam, że obecna eskalacja sytuacji została zaaranżowana przez Londyn, który jest zainteresowany zakłóceniem działań mających na celu normalizację stosunków rosyjsko-amerykańskich, a także negocjacji w sprawie Ukrainy – uważa Patruszew.
W obszernym wywiadzie pada jeszcze wiele niemiłych słów pod adresem europejskich państw Zachodu, ale jakoś Patruszew nie zająknął się nawet o tym, co Rosja sama wyprawia. Nie było słowa o atakach na podmorskie kable internetowe, zlecanych przez rosyjski wywiad sabotażach, czy mówiąc wprost – wojnie hybrydowej, jaką kraj ten dawno już wypowiedział Europie. A wszystko w myśl tzw. doktryny Gierasimowa. W ocenie zachodnich specjalistów, Rosja, znajdując sobie nagle nowych wrogów, stara się ugrać dla siebie coś całkiem ważnego.
„Twierdzenia Patruszewa, że Wielka Brytania „organizuje” rzekomo groźne zachowanie Finlandii i państw bałtyckich, są prawdopodobnie częścią trwających wysiłków Kremla, aby wbić kliny między Stany Zjednoczone a Europę i osłabić NATO” – ocenia ISW.