Polska może pochwalić się jednym z najniższych poziomów bezrobocia w Unii Europejskiej. Jak podaje Eurostat, w lutym wyniosło 3 proc. przy 6,2 proc. w całej UE. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że pod koniec 2021 r. na polskim rynku pracy było około 140 tys. wakatów. Wskaźnik Rynku Pracy, informujący z wyprzedzeniem o przyszłych zmianach wielkości bezrobocia, w marcu zmalał o 0,3 punktu do 62,9 pkt. Wskaźnik ten pozostaje na rekordowo niskim poziomie, co odpowiada równie niskiej stopie bezrobocia.

Tymczasem od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę granicę z Polską przekroczyło już 2,657 mln osób (dane Straży Granicznej z dnia 11.04). Ekonomiści PKO Banku Polskiego przewidują, że w Polsce osiedli się w tym roku ok. 3 mln uchodźców z Ukrainy, z czego ok. 30 proc. będzie aktywne zawodowo. „Oznaczałoby to wzrost podaży pracy w Polsce aż o 5-6 proc. Fala uchodźców może też wg nas wygenerować w tym roku dodatkowo nawet 200 tys. miejsc pracy” – szacują ekonomiści w kwartalniku banku „Gospodarcze wichry wojny”. Z badań przeprowadzonych przez Polski Instytut Ekonomiczny na początku marca wynika, że 14 proc. firm w Polsce planowało zwiększyć poziom zatrudnienia w ciągu trzech miesięcy.

Pobierz aplikację upday z Google Play lub App Store!

Krzysztof Inglot, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service S.A., zauważa, że Ukraińcy na polskim rynku pracy to żadna nowość. „Z naszego najnowszego Barometru Polskiego Rynku Pracy wynika, że pracowników z Ukrainy w swojej załodze ma co trzecia firma w Polsce. Jeżeli spojrzymy na największe przedsiębiorstwa to nawet co drugie zatrudnia Ukraińców. Widać zatem, że nasi wschodni sąsiedzi byli i są istotnym wsparciem dla firm w Polsce” – wyjaśnia Inglot. „Dodatkowo, z szacunków NBP wynika, że kadra ze Wschodu w latach 2014-2018 odpowiadała za aż 11 proc. wzrostu gospodarczego w Polsce” – dodaje ekspert. Jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny, wielu z dotychczasowych imigrantów ekonomicznych z Ukrainy pracowało poniżej swoich kwalifikacji – zazwyczaj w budownictwie, przetwórstwie przemysłowym czy transporcie.

Reklama

„Szacuje się, że nawet jedna trzecia uchodźczyń i uchodźców będzie chciała zostać w Polsce lub przynajmniej związać się z naszym krajem na dłużej” – mówi Jolanta Szydłowska, Prezeska Zarządu Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów i Prezeska Zarządu Forum Pracodawców Pomorza. „Wiele zależy oczywiście od tego, jak długo potrwają działania wojenne. Obecność uchodźczyń i uchodźców w Polsce już ma wpływ na wiele dziedzin życia, np. na sytuację na rynku mieszkań na wynajem, na zmiany na rynku pracy, choćby w kontekście regulacji ułatwiających zatrudnianie Ukrainek i Ukraińców. Konieczne będzie przygotowanie większej liczby miejsc w żłobkach, przedszkolach i szkołach, co już się dzieje staraniami samych placówek i samorządów, ale będzie wymagało przemyślanych rozwiązań systemowych w długofalowej perspektywie” – dodaje Jolanta Szydłowska.

Ukraińcy wypełnią luki na polskim rynku pracy?

Jak wynika z raportu Barometr zawodów 2022 wykonanego na zlecenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, niedobory kadrowe dotyczą aż 30 zawodów. To wakaty, które mogą wypełnić uchodźcy.

Które branże potrzebują pracowników? Deficyt pracowników doskwiera w takich sektorach, jak branża budowlana (m.in. betoniarze, cieśle i stolarze budowlani, dekarze i blacharze budowlani, murarze i tynkarze), branża medyczno-opiekuńcza (m.in. fizjoterapeuci, lekarze, pielęgniarki i położne, ratownicy medyczni, psycholodzy i psychoterapeuci), branża produkcyjna (elektrycy, spawacze, ślusarze), branża TSL oraz samochodowa (kierowcy autobusów, kierowcy samochodów ciężarowych, magazynierzy), branża edukacyjna (nauczyciele praktycznej nauki zawodu, nauczyciele przedmiotów zawodowych), branża spożywczo-gastronomiczna (kucharze i piekarze), branża finansowa (samodzielni księgowi, pracownicy ds. rachunkowości i księgowości).

Luki na polskim rynku pracy pojawią się również wraz z napływem uchodźców: potrzeba będzie więcej np. lekarzy czy psychoterapeutów, którzy posługują się językiem ukraińskim. Z drugiej strony, obecnie poszukiwani są pracownicy z komunikatywną znajomością języka polskiego. Potrzebne są więc darmowe kursy języka polskiego (zwłaszcza dla osób mających możliwość pracy w opiece zdrowotnej i szkolnictwie) oraz szkolenia branżowe. Jak poinformował wiceszef MSWiA, pełnomocnik rządu ds. uchodźców wojennych z Ukrainy Paweł Szefernaker, w projekcie nowelizacji specustawy o pomocy obywatelom Ukrainy oprócz zmian doprecyzowujących znalazła się m.in. kwestia umożliwienia świadczenia usług psychologicznych przez ukraińskich psychologów na rzecz swoich rodaków. Z kolei szef MEiN Przemysław Czarnek oświadczył, że około 3,5 tys. nauczycieli z Ukrainy zgłosiło chęć zatrudnienia w polskich szkołach.

Uchodźcy wojenni. Kto przyjeżdża do Polski?

„Z ponad 2 mln osób, które przekroczyły granicę z Polską, realnie do naszego rynku pracy jesteśmy w stanie w ciągu pół roku wchłonąć ok. 0,5 mln osób, choć różne szacunki mówią, że zainteresowanych zatrudnieniem będzie pewnie mniej” – komentuje Krzysztof Inglot. Według eksperta wynika to z tego, że wśród osób przekraczających granicę połowę stanowią dzieci, mniej więcej 5 proc. to osoby starsze. „Zatem zostaje nam ok. 40 proc. osób w wieku produkcyjnym, w tym głównie kobiety” – podsumowuje Inglot.

W związku ze stanem wojennym Ukraińcy w wieku od 18 do 60 lat nie mogą wyjeżdżać z kraju. Trudno też ocenić, ilu mężczyzn, którzy dziś pracują w Polsce wyjechało lub z najbliższym czasie zamierza wyjechać do ojczyzny. Obecni uchodźcy nie wypełnią wszystkich luk kadrowych, zwłaszcza tych pozostawionych w branży logistycznej, przemysłowej i budowlanej. Sektory te dotychczas zależały od dostępności pracowników z Ukrainy. „Patrząc na obecną sytuację przez pryzmat rodzimego rynku pracy jako pierwszą zmianę zauważamy zmianę struktury płci potencjalnych pracowników z Ukrainy. Przed wojną w 70 proc. byli to mężczyźni, którzy znajdowali zatrudnienie głównie w branży budowlanej, logistyce i przemyśle. Obecnie są to w ogromnej większości kobiety, które nie wypełnią w prosty sposób wakatów, jakie powstały w tych branżach po wyjeździe ukraińskich pracowników do Ukrainy w związku z wybuchem wojny” – komentuje Jolanta Szydłowska.

Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg poinformowała, że po 24 lutego pracę w Polsce podjęło ponad 30 tys. obywateli Ukrainy (dane z dnia 4.04). 75 proc. z nich to kobiety. Jak podała minister Maląg, z osób, które podjęły zatrudnienie – ok. 25 proc. jest zatrudnionych na umowę o pracę, 73 proc. to umowy zlecenia. „Rozpoczynają się także umowy na prace sezonowe” – dodała. Obywatele Ukrainy podejmują zatrudnienie głównie w dużych miastach – w Warszawie, w Poznaniu, w Łodzi i we Wrocławiu. „Zależy nam na tym, aby obywatele Ukrainy po całym terenie naszego kraju szukali pracy i ją podejmowali” – skomentowała szefowa resortu rodziny i polityki społecznej.

Kto zatrudni uchodźców z Ukrainy?

Przyjeżdżające do Polski kobiety najszybciej znajdą zatrudnienie w takich sektorach rynku jak m.in. HoReCa, turystyka, rolnictwo czy ogrodnictwo. W przygotowanym przez Personnel Service S.A. Barometrze Polskiego Rynku Pracy aż 60 proc. przedsiębiorców z sektora HoReCa deklarowało chęć zatrudnienia kadry ze Wschodu. Badanie przeprowadzone przez Instytut Badawczy Randstad przy współpracy z Instytutem Badań Pollster potwierdza, że najwięcej miejsc pracy dla uchodźców znajdzie się w sektorze gastronomii i hotelarstwa (47 proc.), a także w budownictwie (33 proc.) i przemyśle (30 proc.). Także około 15 proc. firm z branży IT oraz finansowej i ubezpieczeniowej zamierza otworzyć swoje drzwi dla emigrantów wojennych z Ukrainy.

„Ogólnie rekrutacje w Polsce planuje 24 proc. pracodawców. Im większa firma tym więcej rekrutacji – w najmniejszych szukanie pracowników planuje 16 proc., w średnich 20 proc., a w największych aż 35 proc. Miejsce dla siebie w polskich przedsiębiorstwach znajdą też osoby z Ukrainy. Zamiar ich zatrudniania w ciągu najbliższych 12 miesięcy zgłasza co piąta firma. Jestem też pewny, że nasi menadżerowie widząc, że mają nowych potencjalnych pracowników na rynku pracy będą w stanie na to odpowiedzieć” – szacuje Krzysztof Inglot. „Ich elastyczność w proponowaniu rozwiązań adekwatnych do sytuacji widzieliśmy w pandemii. Teraz może być podobnie, choć oczywiście dużym zagrożeniem jest ciągła niepewność, z którą mierzą się firmy” – dodaje.

Z badania przeprowadzonego przez Instytut Badawczy Randstad wynika, że niemal połowa dużych firm w kraju chce zatrudnić obywateli Ukrainy, którzy emigrowali do Polski. Pracodawcy zapowiadają, że swoim pracownikom zaoferują także kursy przygotowujące do pracy, szkolenia podnoszące kwalifikacje oraz wsparcie w znalezieniu zakwaterowania. Blisko 25 proc. z tych przedsiębiorstw tworzy dodatkowe stanowiska w ramach wsparcia osób z Ukrainy, a 10 proc. będzie zarówno tworzyć dodatkowe stanowiska, jak i starać się zaproponować dotychczasowe wakaty.

Jak zaznacza Jolanta Szydłowska, Prezeska Zarządu Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów i Prezeska Zarządu Forum Pracodawców Pomorza, z uwagi na uwarunkowania prawne wynagrodzenie dla obywateli Ukrainy jest odpowiednikiem wynagrodzeń dla pracowników z Polski. „Natomiast z uwagi na przepisy może być ograniczony dostęp ze strony pracowników Ukrainy do wszystkich miejsc pracy opartych na czasie pracy mniejszym od całego etatu. Obecne regulacje niezależnie czy obywatel Ukrainy pracuje na np. ½ etatu czy ¾ musi otrzymywać płacę minimalną. Organizacje pracodawców zabiegają o zmianę tego przepisu, gdyż jest to przepis blokujący dostęp tych osób do rynku pracy. Polskie firmy, szczególnie te z sektora MŚP, nie będą w stanie udźwignąć wynagrodzenia na poziomie płacy minimalnej za pracę np. na ¼ etatu” – podkreśla Szydłowska.

Rafał Nachyna, Dyrektor Operacyjny Pracuj.pl, mówi o specjalnej zakładce Robota (Робота) z ofertami oznaczanymi przez pracodawców, którzy są gotowi już teraz zatrudnić osoby z Ukrainy. „Ponadto pracodawcy mogą dodawać bezpłatne ogłoszenia ze znacznikiem zapraszamy pracowników z Ukrainy. Od kilku tygodni w serwisie dodana została także ukraińska wersja językowa. Liczba ofert pracy w zakładce Robota w połowie marca wynosiła 13 tysięcy, obecnie jest ich już ponad 21 tysięcy. Najczęściej przez pracodawców poszukiwane są osoby z Ukrainy reprezentujące branżę IT – dotyczy ich aż 40 proc. aktywnych ogłoszeń. Drugą najpopularniejszą grupą są pracownicy fizyczni, których dotyczy blisko co piąta oferta (19 proc.). Na kilka tysięcy ofert mogą liczyć także kandydaci z Ukrainy w obszarze finansów, obsługi klienta czy sprzedaży. Warto zauważyć, że wojna za wschodnią granicą nie wpływa dotychczas negatywnie na aktywność pracodawców. Zamieścili oni w marcu na Pracuj.pl 113 318 ofert pracy” – dodaje Nachyna.

Jolanta Szydłowska zwraca uwagę, że nie został zbadany ogromny potencjał, który bez wątpienia mają osoby przybywające z Ukrainy. „Nie wiemy, jakie mają kwalifikacje, w jakich dziedzinach, branżach. Wystarczyło do procedury rejestracji PESEL dodać odpowiednie pytanie i nasza wiedza na ten temat byłaby większa, co z kolei umożliwiłoby lepsze „zagospodarowanie” umiejętności migrantów. Gdybyśmy wiedzieli, ile osób o takich specjalnościach przyjechało do Polski, łatwiej byłoby systemowo zaktywizować ich na rynku pracy, zaproponować kursy językowe i inne szkolenia kierunkowe pomagające dostosować ich umiejętności do polskich wymogów i realiów”.

Ukraińscy specjaliści poszukiwani

„Z powyższych liczb wynika, że większość oferowanych miejsc pracy dotyczy branży i stanowisk, które nie wymagają specjalistycznej wiedzy ani dużego doświadczenia, a co za tym idzie, długiego czasu wdrożenia. Pozwalają więc na znalezienie w szybkim tempie doraźnego zajęcia. Nie oznacza to jednak, że inne miejsca pracy się nie pojawią. Już teraz obserwujemy zainteresowanie pracodawców pracownikami władającymi językiem ukraińskim na stanowiska w działach HR czy takich, które wymagają bezpośredniego kontaktu z klientami, którzy nie mówią płynnie po polsku. Zatem, nawet jeśli obecnie dostępna praca może być poniżej kwalifikacji kandydatów, to sprawdzi się jako tymczasowe rozwiązanie w momencie największej niepewności i pozwoli na szukanie innego zajęcia” – skomentował Mateusz Żydek z Instytutu Badawczego Randstad.

Dzięki ustawie o pomocy obywatelom Ukrainy polscy pracodawcy zyskują ułatwienia w zatrudnianiu Ukrainek i Ukraińców. Są też branże, które liczą na napływ ukraińskich specjalistów. „Branża cyfrowa z otwartymi ramionami przyjmie tak licznych na Ukrainie, utalentowanych specjalistów sektora ICT, pragnących podjąć się pracy z dala od rosyjskiej inwazji” – zadeklarował Michał Kanownik, prezes zarządu Związku Cyfrowa Polska. Sektor ICT to technologie informacyjno-komunikacyjne. Praca w tej branży to często praca w międzynarodowych organizacjach, gdzie dobra znajomość języka polskiego nie jest wymagana, co też może pomóc uchodźcom. Vladislav Savchenko, prezes Europejskiego Stowarzyszenia Inżynierii Oprogramowania (EASE), ocenia, że osób związanych z branżą IT może być wśród uchodźców, którzy dotarli do Polski, nawet setki tysięcy. Braki kadrowe w Polsce w tym sektorze są olbrzymie. „Wielka tragedia Ukrainy stała się paradoksalnie wielką szansą dla polskiej gospodarki, w tym dla rynku IT” – skomentował Artur Skiba, prezes Antal, międzynarodowej agencji rekrutującej specjalistów.

Jak ocenia Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług, ukraińscy uchodźcy z powodzeniem mogą wypełnić lukę na rynku pracy w sektorze handlu i usług oraz produkcji. Jak powiedział Paweł Kapłon z zarządu ZPPHiU, uchodźcy to bardzo często wykwalifikowani, doświadczeni i wysoce kompetentni kandydaci, którzy mogą uzupełnić deficyty w zasobach wielu przedsiębiorstw. Według Kapłona szansę mają również osoby bez znajomości języka polskiego: „na stanowiskach okołosprzedażowych, w łańcuchu dostaw czy w większości działów wspierających, osoby te mogą z powodzeniem spełniać oczekiwania”. Jak dodał, są jeszcze możliwości uproszczenia tych procedur, co byłyby jeszcze większym ułatwieniem dla pracodawców w swobodnym zatrudnianiu osób z Ukrainy. „Pamiętajmy jednak, że większość potencjalnych pracowników, o których rozmawiamy, to kobiety z małymi dziećmi, bo to one głównie szukają schronienia w Polsce. Oczekiwałbym od państwa wsparcia dotyczącego zapewnienia zorganizowanej opieki nad dziećmi, aby mówić o aktywizacji zawodowej tej grupy” – wyjaśnił pracodawca.

Z kolei lekarze, dentyści, pielęgniarki, położne i ratownicy medyczni z Ukrainy, którzy uciekli przed wojną do Polski, mogą w uproszczonym trybie uzyskać zgodę na wykonywanie zawodu w naszym kraju. Jak zakomunikowało Ministerstwo Zdrowia, część wymaganych dokumentów mogą dostarczyć dopiero w ciągu pół roku po zakończeniu konfliktu zbrojnego. Eksperci Personnel Service wskazują, że medycy z Ukrainy to szansa na zapełnienie luk w szpitalach, które teraz podbija nie tylko pandemia, ale też zwiększona liczba pacjentów z zagranicy.

Czy napływ uchodźców pogorszy sytuację rodzimych pracowników?

Według Krzysztofa Inglota, polski pracownik nie powinien się obawiać, że ukraiński pracownik zabierze mu pracę. Dane Barometru Polskiego Rynku Pracy uwidaczniają, że aż 8 na 10 Polaków nie obawia się utraty pracy na rzecz osoby z Ukrainy. „Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku płac. Obawiamy się, że Ukraińcy wpływają na obniżenie tempa wzrostu wynagrodzeń i trzeba powiedzieć, że to są uzasadnione obawy” – przestrzega ekspert. „Pamiętajmy jednak, że wynagrodzenia i tak rosną w Polsce szybko. W lutym br. pensje urosły o 11,7 proc., czyli powyżej prognoz ekonomistów” – dodaje Inglot.

Również według ekonomistów PKO Banku Polskiego napływ uchodźców wojennych z Ukrainy ograniczy presję płacową i niedobory kadrowe głównie w sektorach usługowych, nie pogarszając przy tym sytuacji krajowych pracowników, ale ograniczy presję płacową.

Jak wojna w Ukrainie zmieni nasz rodzimy rynek pracy?

Struktura migracyjna to jeden z kluczowych czynników, w jaki sposób napływ uchodźców z Ukrainy będzie oddziaływać na polski rynek pracy. Obecna fala migracji to uchodźctwo przed wojną, a nie emigracja zarobkowa. Ekonomiści PKO Banku Polskiego podkreślają, że „największa od II wojny światowej fala uchodźców będzie mieć znaczny wpływ na krajowy rynek pracy”. W efekcie wpłynie to m.in. również na przyspieszenie wzrostu zatrudnienia i zmiany jego struktury. To może być „negatywny w krótkim terminie i potencjalnie duży, pozytywny szok w dłuższej perspektywie” – twierdzą eksperci. Wpływ fali uchodźców na stopę bezrobocia zależy od tego, czy będą się oni rejestrować się w Urzędach Pracy.

„Szacujemy, że sam efekt kompozycyjny może spowolnić tempo wzrostu płac. Oczekujemy znaczącego ograniczenia niedoborów kadrowych, przede wszystkim w sektorach usługowych, warto przy tym dodać, że już w marcu spadła dotkliwość bariery braku wykwalifikowanych pracowników w wielu branżach. Oceniamy, że napływ uchodźców na napięty rynek pracy nie pogorszy sytuacji krajowych pracowników. Fala uchodźców wygeneruje zwiększone zapotrzebowanie na pracę w usługach publicznych (nawet 200 tys. dodatkowych miejsc pracy w oświacie i ochronie zdrowia), a przy uproszczeniu procedur popyt ten zaspokoją napływający uchodźcy” – podają ekonomiści PKO Banku Polskiego.

Według badania nastrojów w polskich firmach Polskiego Instytutu Ekonomicznego z początku lutego (gdy napięcie na Wschodzie dramatycznie rosło) mniej więcej co trzecia firma w Polsce obawiała się konsekwencji agresji militarnej. Głównie były to firmy z sektora transportu, spedycji i logistyki. Jak się okazało, z powodu inwazji – i odpływu ukraińskich pracowników – ucierpiała również budowlanka. „Wciąż trudno dokładnie szacować, jak wiele z nich zostanie w Polsce na stałe” – komentuje Rafał Nachyna, Dyrektor Operacyjny Pracuj.pl. „Z drugiej strony od nas do ukraińskiej armii wyjechało wielu pracowników firm transportowych, produkcyjnych czy budowlanych, według szacunków mogło to być około 100 tysięcy osób. Zdecydowana większość uchodźców przybywających do Polski to na ten moment kobiety z dziećmi. To osoby, którym trzeba zapewnić podstawową pomoc socjalną, a w następnej kolejności pomóc znaleźć pracę umożliwiającą godne i możliwie samodzielne utrzymanie się. Większość prognoz sprzed wybuchu wojny wskazywała, że na miejscu pracy znajduje się od kilkuset tysięcy do ponad miliona potencjalnych wakatów, które mogłyby wypełnić osoby przybywające spoza Polski” – wskazuje Nachyna.

Jolanta Szydłowska, Prezeska Zarządu Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów i Prezeska Zarządu Forum Pracodawców Pomorza, sądzi, że wojna w Ukrainie powinna spowodować generalną zmianę w podejściu do kwestii kwalifikacji i pracy kobiet w Polsce – i chodzi tu również, a może przede wszystkim, o Polki. „Uchodźcami są głównie kobiety. Nagle staje się to problemem, bo musimy zmierzyć się ze stereotypami, pewnymi schematami w zakresie roli kobiet, ich miejsca w społeczeństwie, obecności na rynku pracy. Niejednokrotnie stajemy przed wyzwaniem, jak zatrudnić kobiety, które od lat nie pracowały zawodowo, a nagle stały się odpowiedzialne za utrzymanie rodziny, za znalezienie pracy, za odnalezienie się w całkowicie nowej sytuacji, a w przypadku Ukrainek również w obcym społeczeństwie. Zaskakuje nas obecność prawie 20 proc. kobiet w wojsku ukraińskim. Widzimy, jak na Ukrainę zaczynają wracać kobiety, bo chcą tam pomagać. To pokazuje, jak przywiązanie do tradycyjnych ról społecznych nie sprawdza się. W sytuacjach kryzysu ważne jest, aby być samodzielną, radzić sobie w różnych warunkach. Dlatego musimy wziąć sobie do serca to, czego jesteśmy świadkami i uczestnikami. Obserwuję ten strach i obawę przed adaptacją w nowym środowisku. Widzę, jak trudno je przełamać. Ukrainki to robią mimo, że to trudny proces”.

O tym, jak zmieni się polski rynek pracy, mówi również Rafał Nachyna, Dyrektor Operacyjny Pracuj.pl. „Tak duży napływ nowych kadr już teraz prowadzi do ewolucji dostępnych na rynku rozwiązań i ofert, na portalach z ofertami pracy pojawiają się nowe funkcjonalności. Po drugie, w części branż wymagających bardziej powszechnie dostępnych kwalifikacji, takich jak np. praca fizyczna, transport, produkcja powinna wyraźnie wzrosnąć liczba dostępnych kandydatów i aplikujących osób. Po trzecie, firmy informatyczne będą starały się część swoich wyzwań rekrutacyjnych i niedobór kadr obserwowany od co najmniej kilku lat wypełniać poprzez wsparcie dla kandydatów z Ukrainy i przygotowywanie środowiska pracy do ich potrzeb. Po czwarte, zmieniać się będzie także komunikacja wewnętrzna i organizacja HR w firmach, większy nacisk będzie stawiany na zarządzanie wielokulturowym środowiskiem pracy, wzrośnie atrakcyjność specjalistów w różnych dziedzinach HR posługujących się jednocześnie językiem ukraińskim i polskim”.

Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) twierdzi, że duże zmiany na rynku pracy związane są nie tylko z napływem uchodźców, ale i z perspektywą przenoszenia firm działających na Ukrainie do krajów ościennych. Zdaniem BIEC napływ uchodźców może stanowić duży potencjał dla rynku pracy w Polsce. Analitycy spodziewają się szoków na rynku pracy, ale według nich na razie trudno formułować jakiekolwiek, nawet krótkoterminowe prognozy. Ile osób zostanie w Polsce i poradzi sobie z pierwszym etapem aklimatyzacji? Ci, którym się uda, mogą okazać się ratunkiem dla polskiego rynku pracy.