O tym, czym jest „prawo do odłączenia się” i dlaczego należy wprowadzać zapisy na jego temat do państwowych kodeksów pracy dla CNN Business pisze Allison Morrow.

Kto nam zapłaci za ciągłą dostępność?

Jako pierwsza na świecie ustawę o „prawie do odłączenia się” wprowadziła w 2017 roku Francja, a w dalszych latach w jakimś stopniu skopiowała Australia, Włochy, Portugalia, Belgia i inne kraje. W 2024 do wprowadzenia takiego prawa zaczęła się przymierzać amerykańska Kalifornia, jednak Allison Morrow nie wróży sukcesów procedowanej ustawie. Zdaniem dziennikarki stosunek Amerykanów do pracy wzbudza w innych nacjach mieszaninę podziwu i przerażenia, ponieważ jest, w jej opinii, mocno patologiczny.

Reklama

Procedowana w Kalifornii ustawa, która wskoczyła na wokandę 1 kwietnia, nie jest jednak bynajmniej primaaprilisowym żartem. Zakłada, że na pracodawców zostanie nałożony zakaz dzwonienia do pracowników, wysyłania im sms-ów czy służbowych maili z żądaniem natychmiastowej odpowiedzi poza godzinami pracy, które zostały zapisane w umowie. Pomysł przedstawiony został przez Matthew Haneya, członka Zgromadzenia Stanu Kalifornia z ramienia Partii Demokratycznej.

- Jeśli pracownik nie otrzymuje wynagrodzenia za 24 godziny pracy dziennie przez 7 dni w tygodniu, to nie powinien być zmuszany do odbierania połączeń od pracodawcy ani karany, jeśli tego nie zrobi – tłumaczył pomysłodawca projektu. W szczegółach ustawa zakłada, że za trzykrotne złamanie tego zakazu na pracodawcę nałożona zostanie kara grzywny wysokości 100 dolarów.

Kalifornia chce zakazać startupów?

Pomysł Haneya spotkał się z oporem, szczególnie, jakżeby inaczej, pośród środowiska startupów z Doliny Krzemowej. „Kalifornia próbuje się zniszczyć, chce zakazać startupów” – grzmiał na X (dawnym Twitterze) Mike Solana, wiceprezes VC Founders Fund. W odpowiedzi na to Allison Morrow ironizuje, że to rzeczywiście chore, że trzeba ustawą wymuszać coś, co powinno być naturalne i wynikać z indywidualnego człowieczeństwa – szacunek dla czyjegoś wolnego czasu.

Dalej dziennikarka przytacza liczby. Według raportu Pew Research Center z marca 2023 roku 53 proc. badanych osób zadeklarowała, że przynajmniej czasami odpowiada na wiadomości z pracy poza godzinami jej trwania. 28 proc. wszystkich badanych robi tak często lub wręcz niezwykle często. Tymczasem bycie przywiązanym do pracy przez 24 godziny na dobę jest szkodliwe. Nie tylko dla zdrowia pracowników, ale także dla biznesu.

Powód jest bardzo prosty i chyba nikomu nie trzeba go przesadnie tłumaczyć. Żeby żyć w zdrowiu, człowiek musi wypoczywać. Tak naprawdę wypoczywać, nie w lęku, że w każdej chwili jego szef może coś od niego chcieć. Wypoczęty, zdrowy człowiek to bardziej efektywny i zadowolony pracownik. Proste? Proste. Allison Morrow stwierdza, że wywodząca się z tego prostego założenia idea work-life balance obrazowana jest najlepiej przez globalny, historyczny trend, jakim jest skracanie się czasu pracy, o czym ja sama pisałam już w innym miejscu.

Odwal się ode mnie, pracodawco

Jeśli jednak do kogoś nie przemawiają ani argumenty z przyzwoitości, ani z potencjalnego zysku, można dorzucić do nich jeszcze trzecią motywację – wstyd. Bo to wstyd dzwonić do pracownika w Święta Wielkanocne z jakiegoś innego powodu niż chęć przekazania życzeń. Przynajmniej tak twierdzi wielu użytkowników social mediów, np. TikToka. To właśnie tam, jak pisze Allison Morrow, narodził się trend “Get Laid Off With Me”, co można przetłumaczyć jako „Odwal się ode mnie”.

Ashley Herd, założycielka firmy Manager Method, opowiedziała dziennikarce, że w ostatnim czasie zaobserwowała na TikToku wiele materiałów, które krytykują pracodawców na dzwonienie do pracowników z pytaniami o projekty w Wielkanoc właśnie. Takie zachowanie tiktokowi twórcy podsumowują właśnie tym jednym zdaniem – pracodawco… odwal się ode mnie.

- Moja zasada brzmi: jeśli coś wydaje się ludziom w social mediach dziwne, to jako manager czy pracodawca zastanów się dwa razy, czy to właśnie ty chcesz tę dziwną rzecz robić – spuentowała wnioski płynące z tego trendu Ashley Herd.