Armie rozwijają się na potęgę i inwestują już nie tylko w zwykły sprzęt, ale coraz częściej w nowinki technologiczne. Przykład znów dały Stany Zjednoczone, które pochwaliły się, jak przerobiły znanego na całym świecie śmigłowca Black Hawk.

Śmigłowiec bez pilota wchodzi na służbę

Ta charakterystyczna i doskonale znana maszyna, choć nie jest już pierwszej młodości, dostała drugie życie, a to za sprawą specjalnego programu, realizowanego przez producenta na zlecenie Armii USA. Ta zaś wpadła na pomysł, by w jakiś sposób podjąć walkę z brakami kadrowymi wśród pilotów oraz zapewnić żołnierzom bezpieczeństwo i postanowiła sfinansować opracowanie czegoś na wzór cyfrowego mózgu śmigłowca o wiele mówiącej nazwie – Matrix.

Efektami tych prac pochwalił się w tym tygodniu Lockheed Martin, prezentując zalety nowego rozwiązania, a konkretnie pokazując, jak sprawuje się w akcji samodzielnie latający śmigłowiec Black Hawk. Testowa maszyna, bez udziału pilota, w pełni autonomicznie nie tylko wzbiła się w powietrze i przeleciała do wskazanego przez operatora miejsca, ale zrobiła to w warunkach symulowanego ruchu lotniczego takiego, jak nad Manhattanem. Czujniki odbierały sygnatury wieżowców, panujące na niebie zatłoczenie i prowadziły maszynę w wyznaczone miejsce. Firma ogłosiła pełen sukces w testowaniu systemu Matrix, który teraz w błyskawicznym tempie zaimplementowany ma być do większości maszyn tego typu, służących w siłach zbrojnych USA.

Jak Martix wyeliminuje ludzkie pomyłki

Nadanie tym legendarnym i całkiem jeszcze żwawym śmigłowcom autonomii ma w ocenie producenta nie tylko ulżyć życiu wojskowych, ale też wpłynąć na bezpieczeństwo.

„Samoloty z włączoną autonomią zmniejszą obciążenie pilotów, znacznie poprawią bezpieczeństwo lotów i dadzą dowódcom bitewnym elastyczność wykonywania złożonych misji w spornej i zatłoczonej przestrzeni bojowej, w dzień i w nocy, w każdych warunkach pogodowych” – chwali się Rich Benton, wiceprezes i dyrektor generalny firmy Sikorsky.

Program ALIAS, w ramach którego opracowano system Martix, wprowadza wysoki poziom automatyzacji, który umożliwia autonomiczną pracę, w tym start i lądowanie, przy jednoczesnym zarządzaniu sytuacjami awaryjnymi. Piloci mogą monitorować loty za pomocą interfejsu dotykowego lub sterowanego głosem, a jeśli zajdzie taka potrzeba, przejąć kontrolę nad maszyną.