Szuja położona jest w obwodzie Iwanowskim, 300 km na północny wschód od Moskwy. Znajduje się tam baza wojskowa nr 03333, w której rezyduje sztab i dowództwo 112. Gwardyjska Brygada Rakietowa. Pierwszy raz ukraińskie drony uderzyły na nią w środę rano.
Z kolei na opublikowanych w czwartek przez mieszkańców miasta nagraniach wyraźnie słychać silniki dronów, a także widać eksplozje. Nie wiadomo póki co, jakie straty nalot mógł zadać rosyjskiej armii. Celem ukraińskich dronów były magazyny broni, koszary, garaże, podstacja energetyczna i wieża ciśnień.
Rosyjski kanał "WChK-OGPU" na Telegramie twierdzi, że bezzałogowce uderzyły w magazyn rakiet na terenie bazy. Żadne inne źródło tego dotychczas nie potwierdziło. Tymczasem w sieci pojawiają się kolejne nagrania z momentu ataku.
W czwartek popołudniu opublikowano pierwsze zdjęcia skutków nalotu. Nie można na ich podstawie precyzyjnie ocenić skali zniszczeń.
Kolejny nalot na Szuję. Jest komunikat lokalnych władz
W czwartek rano oficjalna putinowska agencja informacyjna TASS zacytowała uspokajający komunikat lokalnych władz. Jak zwykle w takich przypadkach Rosjanie informują, że "atak bezzałogowców został odparty". "Nikt nie potrzebował pomocy medycznej" – dodano. Odnotowano natomiast, że w wielu domach na skutek eksplozji wyleciały szyby w oknach.
W obawie przez kolejnym nalotem w szkołach w Szui wprowadzono zdalne nauczanie. Ograniczono także działalność przedszkoli.
"Zdecydowanie zalecamy powstrzymanie się od publikowania zdjęć i filmów w sieci, a także innych informacji dotyczących miejsca katastrofy bezzałogowca" – zaapelowała administracja Szui.
Atak dronowy na Szuję. To zemsta za masakrę w Sumach
W niedzielę Rosjanie przeprowadzili uderzenie rakietowe w centrum Sum na północno wschodniej Ukrainie. W wyniku ataku zginęło 35 osób, a 119 zostało rannych.
Ukraiński wywiad wojskowy (HUR) podał, że na centrum miasta spadły dwie rakiety balistyczne typu Iskander-M. Zostały wystrzelone właśnie przez żołnierzy rosyjskiej 112. Gwardyjskiej Brygady Rakietowej.