Dobrodziejstwo dla rosyjskiej propagandy

Uwagi Trumpa były dobrodziejstwem dla kremlowskiej propagandy, usprawiedliwiającej aneksję Krymu i inwazję na Ukrainę. "To pozwala nam powiedzieć, że wszystko jest możliwe, stare zasady już nie działają. Spójrz: nawet Stany Zjednoczone, które ustalają te zasady, same nie są skłonne ich przestrzegać" – stwierdził rosyjski dyplomata. Jego zdaniem postępowanie ekipy Trumpa jest potwierdzeniem promowanej przez Putina wizji świata.

"Władimirowi Putinowi bardzo się to wszystko podoba"

"Władimirowi Putinowi bardzo się to wszystko podoba, ponieważ stwarza dodatkowe punkty napięcia między Stanami Zjednoczonymi a ich sojusznikami. To także doskonała historia, która pozwala Putinowi usprawiedliwić swoje działania tymi podwójnymi standardami" - ocenił Aleksander Gabujew, dyrektor berlińskiego ośrodka Carnegie Russia Eurasia Center, zaś Borys Bondariew, były doradca przedstawicielstwa Rosji przy ONZ w Genewie, uznał, iż w rezultacie retoryka prezydenta elekta może doprowadzić do zmniejszenia poparcia dla Ukrainy i destabilizacji sytuacji w innych częściach globu.

Wiele osób tylko czeka, aby wytyczyć od nowa granice

"Może to zmusić europejskich sojuszników Stanów Zjednoczonych do wyboru, na co przeznaczyć swoje ograniczone zasoby – wspierać Ukrainę czy zatrzymać je dla siebie, bo nie wiadomo, co może się zdarzyć. A wszystko to może mieć wpływ na przebieg wojny w Ukrainie. Ponadto przyglądają się temu Chiny, Indie i inne kraje. Na świecie jest wielu ludzi, którzy są gotowi wytyczyć od nowa granice, wystarczy im na to pozwolić" - zauważył Bondariew, który w połowie 2022 r. zrezygnował z funkcji w geście protestu przeciwko rosyjskiej inwazji na Ukrainę i polityce zagranicznej Kremla.

Rozmowy Trump-Putin

Dialog między Kremlem a nową administracją USA "został już rozpoczęty na poziomie zespołów" w listopadzie-grudniu 2024 r., a "bezpośredni kontakt między Putinem a Trumpem też już miał miejsce" - przekazało "Moscow Times" dwóch rosyjskich urzędników zaangażowanych w politykę zagraniczną Kremla. Według nich Moskwa i ekipa Trumpa celowo nie upubliczniały faktu rozpoczęcia dialogu i zaprzeczały mu gorąco, by uniknąć presji ze strony amerykańskiego establishmentu.

"Zarówno nasz zespół, jak i zespół Trumpa wyciągnęły wnioski z przeszłości, kiedy niedyskrecja doprowadziła do skandalu związanego z oskarżeniem o ingerencję w wybory i poważnie ograniczyły Trumpowi możliwości działania" - wyjaśnił jeden z urzędników.

Po inauguracji fakt komunikacji będzie można już bez ryzyka upublicznić, a intensywność dialogu "znacznie wzrośnie" – poinformował portal, powołując się na źródło w rosyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. (PAP)