Jeśli klient korzysta z różnych usług banku, biorąc kredyt mieszkaniowy, może liczyć na stawki nawet o połowę lepsze od standardowych. Ale uwaga – ewentualna strata pracy i zmniejszenie wpływów na konto może spowodować automatyczne podniesienie marży.
W wielu bankach koszt kredytu zależy od tego, czy klient korzysta z innych usług. Dotyczy to zarówno kredytów złotowych, jak i walutowych. W mBanku np. standardowa marża w wysokości 7,4 proc. może spaść nawet o połowę.
Aby korzystać z promocji i mieć niższą marżę, najczęściej trzeba założyć w banku konto i przekazywać na nie swoje zarobki. W niektórych instytucjach finansowych trzeba zadeklarować, że wpływy na ten rachunek nie spadną poniżej określonej kwoty.
Trzeba jednak uważać. Eksperci podkreślają, że żaden kredytobiorca, który zachowuje się racjonalnie, nie może zagwarantować, że w całym okresie kredytowania jego dochody nie spadną.
– Jeśli kredytobiorca nie ma wpływów na konto, które przewidywała umowa kredytowa, to bank może automatycznie podnieść marżę pożyczki do standardowego poziomu – mówi Paweł Majtkowski z Finamo.
Reklama
Bankowcy zapewniają, że w takich sytuacjach nie muszą korzystać z tego uprawnienia.
– Klient, który skorzystał z promocji i stracił pracę, powinien się z nami skontaktować i wnioskować o utrzymanie niższej marży – radzi Sabina Salomon z Deutsche Banku.
Nie oznacza to, że wszystkie banki nie będą wykorzystywać sytuacji. Gra idzie o duże pieniądze, bo przy kredycie w wysokości 300 tys. zł na 30 lat dzięki obniżce marży można zaoszczędzić w mBanku i MultiBanku prawie 300 tys. złotych, w Nordei ponad 70 tys. zł, a w Allianz Banku ponad 60 tys. zł.
W praktyce im więcej dodatkowych warunków umożliwiających skorzystanie z niższej marży, tym bank ma większe możliwości jej podniesienia.
– W mBanku, aby obniżyć oprocentowanie kredytu z 7,4 proc. do 3,7 proc., trzeba nie tylko zadeklarować, że płaca będzie co miesiąc wpływała na rachunek w banku, ale też że będziemy korzystać z karty kredytowej, wykonując w ciągu trzech miesięcy transakcje na kwotę co najmniej 1,5 tys. zł. Alternatywą jest utrzymywanie na rachunkach w banku min. 40 tys. zł przez pięć lat od uruchomienia kredytu – mówi Paweł Majtkowski.
To jednak nie wszystko. Klient musi też ubezpieczyć nieruchomość od ognia i innych zdarzeń losowych. Kolejny koszt to wykupienie polisy na życie oraz od utraty pracy (z góry za dwa lata trzeba zapłacić 1,5 proc. kwoty kredytu). Jeśli po 24 miesiącach kredytobiorca odstąpi od dalszego ubezpieczenia, to marża wzrasta o 0,5 pkt proc. Marża wzrośnie także wówczas, gdy klient nie spełni innych wymagań zapisanych w umowie (np. gdy jego lokata spadnie poniżej 40 tys. zł).
Eksperci podkreślają, że z tych promocji należy korzystać, ale ze świadomością ryzyka, jakie się z tym wiąże.
– Nie ma tu ze strony banków żadnej nieprawidłowości, bo konsument nie musi z promocji korzystać – mówi Aneta Styrnik z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jednak nie każda promocja oznacza okazję. Średnia marża przy kredytach złotowych to ok. 2,5 proc. Nie wszystkie promocje są więc atrakcyjne, bo w innym banku, nawet bez promocji, można znaleźć niższe oprocentowanie.
ikona lupy />
Co pomaga zmniejszyć koszt kredytu / DGP