"W czwartek byliśmy świadkami osłabienia złotego, a notowania euro w pewnym momencie osiągnęły poziom 4,15 zł, a dolara 2,8850 zł. Fakt słabszego złotego można tłumaczyć z pewną niepewnością związaną z publikacją jutrzejszych danych z amerykańskiego rynku pracy, która skłania część zagranicznych inwestorów do realizacji sporych zysków z lipcowego umocnienia" - powiedział analityk Domu Maklerskiego BOŚ, Marek Rogalski.

Rynki nie zareagowały natomiast na cięcie stóp w Czechach, głównie dlatego iż ruch o 25 pb do 1,25% był powszechnie oczekiwany. Zdaniem analityka większy wpływ miał już nieznaczny spadek notowań euro/dolara.

"Po południu notowania oscylowały wokół 1,4360, co zaczyna pomału potwierdzać koncepcję spadkową (wybicie z konsolidacji). Co ciekawe inwestorzy zignorowali słowa szefa EBC, który po zakończonym posiedzeniu na którym stopy procentowe nie zostały zmienione stwierdził, iż jest przekonany iż gospodarka osiągnęła dno i poprawę zobaczymy już w 2010 r." - zauważył analityk.

Szef ECB dodał też, iż nie zamierza zwiększać skali programu wykupu obligacji, który został kilka miesięcy temu założony na kwotę 60 mld euro. Rogalski zwrócił uwagę, że w innym tonie wypowiedzieli się przedstawiciele Banku Anglii, który zapowiedzieli, iż założona na ten cel kwota 125 mld funtów wzrośnie do 175 mld.

Reklama

"Informacja ta była przyczyną gwałtownego spadku notowań funta po godz. 13:00.

Rynki będą czekać teraz na jutrzejsze dane amerykańskiego Departamentu Pracy dotyczące lipcowej stopy bezrobocia i liczby nowych etatów poza sektorem rolniczym. Z kolei opublikowane dzisiaj dane o cotygodniowym bezrobociu były nieco lepsze od oczekiwań - odczyt wyniósł 550 tys. wobec 588 tys. po rewizji przed tygodniem" - podsumował Marek Rogalski.

W czwartek ok. godz. 16:15 za jedno euro płacono 4,1420 zł, a za dolara 2,8861 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4352.

W czwartek ok. godz. 10:00 za jedno euro płacono 4,1235, a za dolara 2,8625 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4406.