Rada Europejskiego Banku Centralnego (EBC) pozostawiła stopy procentowe w strefie euro bez zmian, benchmarkowa stopa kredytu refinansowego wynosi 1 proc., a depozytowa – 0,25 proc. To zachowanie zgodne z oczekiwaniami – nie spodziewaliśmy się zmian stóp. Ostatnia obniżka datowana jest na maj, kiedy to stopy spadły o 0,25 proc.

Kredyty hipoteczne zaciągnięte we wspólnej walucie pozostają nadal pod wpływem umacniającego się złotego, który obniża raty kredytów. Przy niskich stopach procentowych (3-miesięczna stawka bazowa dla euro równa się 0,81) główną składową oprocentowania kredytu jest marża banku, a te w przypadku kredytów walutowych są dużo wyższe od złotowych. Najatrakcyjniejsze oferty kredytów w polskiej walucie mają dziś marżę 1,35-1,5 (BZ WBK, Bank BPS), lecz cóż z tego, skoro 3-miesięczny WIBOR wynosi 4,17 więc na oprocentowanie poniżej 5,5 proc. nie ma co liczyć.

Co innego kredyty walutowe, gdzie zarówno dla franka jak i euro niskie stopy (odpowiednio 0,3183 i 0,8113 pkt proc.) sprawiają, że przy atrakcyjnej marży można mieć dużo niższe oprocentowanie. Wprawdzie o poziomach sprzed dwóch lat, gdy banki dawały kredyty z marżą 1 i mniej, nie ma co marzyć, lecz przy marży 3 (dla kredytów w euro dostępnej w Banku DnB Nord i Deutsche Banku PBC) można mieć ratę o kilkanaście procent niższą niż przy kredycie złotowym.

Hipotetyczny kredyt na 200 tys. zaciągnięty w złotych na 30 lat to w najlepszym przypadku (marża 1,5) rata w wysokości 1158 zł. Taki sam kredyt zaciągnięty dziś w euro (po kursach Banku DnB Nord, ze spreadem równym 8,89 proc.) przy marży 3 da ratę niższą o 142 zł, czyli o 12,3 proc. Oczywiście w przypadku kredytu walutowego mamy do czynienia z ryzykiem kursowym. Warto więc wiedzieć, że aby raty obu kredytów (zaciągniętych wg obecnych warunków) zrównały się, euro musiałoby kosztował 4,86 zł.

Reklama

Niższe raty nie są jedyną przyczyną rosnącej popularności kredytów w euro. Po drugiej stronie stoją banki, dla których jest to waluta łatwiej dostępna od najpopularniejszego jeszcze rok temu franka szwajcarskiego. Bank DnB Nord czy Bank Ochrony Środowiska nie mają w ofercie kredytów we franku, a w euro – i owszem.

Wiele osób decyduje się na takie rozwiązanie, mając na uwadze fakt, iż za kilka lat Polska dołączy do strefy euro i wówczas zniknie ryzyko kursowe - skoro będziemy zarabiać w euro to notowania walut nie będą wpływać na wysokość raty. Unikniemy także znienawidzonego przez kredytobiorców spreadu, czyli różnicy kursów zakupu i sprzedaży obcej waluty.

Naturalnie kredyty walutowe nadal są trudniej dostępne niż złotowe (także ze względu na ograniczenia wprowadzone przez Komisję Nadzoru Finansowego). Ubiegając się o taką pożyczkę trzeba spełnić trudniejsze warunki niż przy kredycie złotowym, ale z drugiej strony oczekiwania banków są mniej restrykcyjne niż dla kredytów we franku szwajcarskim.