Resort infrastruktury i drogowcy zacierają ręce, bo mogą chwalić się miliardowymi oszczędnościami. Nie wolno jednak zapominać, że plany wydatków na realizację rozstrzyganych obecnie przetargów pochodzą sprzed kilkunastu miesięcy, gdy ceny materiałów budowlanych szalały, a koncerny próbowały wykorzystać gorączkę związaną z organizacją przez Polskę Euro 2012 i bezczelnie zawyżały ceny. Teraz wahadło koniunktury przechyliło się w drugą stronę i firmy schodzą z cenami poniżej oczekiwań, bo potrzebują zleceń, aby nie zwalniać. Eksperci ostrzegają, że za takie oszczędności przyjdzie nam jeszcze zapłacić. Wśród firm budowlanych próżno szukać organizacji charytatywnych. Mówiąc wprost – zwycięzcy ani myślą dokładać do inwestycji i mogą próbować oszczędzać na technologii, kadrze inżynierskiej czy wreszcie materiałach. Zwycięzcom trzeba więc teraz uważnie patrzeć na ręce.