Mimo słabych danych makroekonomicznych i kiepskich nastrojów, piątkowa sesja na Wall Street zakończyła się wzrostem indeksów. Dow Jones zyskał 0,34 proc., Nasdaq poszedł w górę o prawie 1 proc., a S&P500 o 0,56 proc. Byki nie miały większych problemów z utrzymaniem wskaźników nad kreską.

Niewielkie zagrożenie spadkiem dwukrotnie zostało z łatwością oddalone. Obraz rynku zbyt radykalnie się nie zmienił, ale można mówić o wyraźnym wyhamowaniu impetu spadkowej korekty. Do poważniejszej zmiany nastawienia potrzebny byłby przełom w rozwiązaniu kwestii drugiego pakietu pomocowego dla Grecji, wygaszenie napięcia związanego z Włochami i konsensusu w sprawie limitu zadłużenia amerykańskiego budżetu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że politykom przydałoby się znacznie więcej zrozumienia natury rynków finansowych.

Z korzyścią dla wszystkich decyzje byłyby wówczas przygotowywane i podejmowane bardziej sprawnie oraz znacznie zręczniej komunikowane. Zresztą dotyczy to nie tylko polityków, ale i samych instytucji finansowych. Na publikację wyników stress testów banków trzeba było nerwowo czekać kilka dni, a gdy już zostały ujawnione, niewiele się z nich można było dowiedzieć o rzeczywistej ich odporności na poważniejsze perturbacje, które są przecież bardzo realne. Czwartkowy nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej ma zająć się nie tylko Grecją, ale i stabilności finansowej całej strefy euro.

Początkowo szczyt miał się odbyć w miniony piątek, ale różnice zdań znów były zbyt duże, by była szansa na konkretne uzgodnienia.

Reklama

Dziś na rynkach azjatyckich sytuacja była zróżnicowana z przewagą pesymizmu. Na godzinę przed końcem handlu indeksy w Korei, Malezji i Nowej Zelandii spadały po prawie 0,7 proc. Na Tajwanie zniżka sięgała 0,3 proc. W Szanghaju traciły po 0,1 proc. Po kilka dziesiątych procent zyskiwały jedynie wskaźniki w Hong Kongu, Indonezji i Tajlandii. Po 0,5 proc. w dół szły kontrakty na amerykańskie indeksy, co niezbyt dobrze wróży bykom na początku handlu w Europie. Dziś wyniki kwartalne ogłoszą Halliburton i IBM. W obu przypadkach oczekuje się sporego wzrostu zysku na akcję. Sądząc po zachowaniu naszego rynku w piątek, dziś trudno się zbyt wiele spodziewać. Nadal razi słabość segmentu małych i średnich spółek.