Marek Staszewski ze Związku Producentów Audio Video zwraca uwagę, że tendencja wzrostowa dotyczy wszystkich nośników muzyki, również coraz mniej popularnych na świecie płyt kompaktowych. Jeszcze lepiej jest w przypadku muzyki cyfrowej. W tym segmencie odnotowano dwukrotny wzrost w porównaniu z 2011 rokiem.

Z badań przeprowadzonych przez firmę Nielsen wspólnie z magazynem Billboard wynika, że w pierwszej połowie 2013 roku, rynek sprzedaży muzyki skurczył się o 4,5 procent.

Sprzedaż płyt CD spadła o 14,2 procent. Odwraca się też trend kupowania w internecie pojedynczych utworów, na przykład na serwisie iTunes. Tu odnotowano spadek o 2,3 procent. Spadki w minimalnym stopniu rekompensuje wzrost sprzedaży w sieci całych albumów - o 6,3 procent - a także rosnąca popularność winyli. W pierwszej połowie roku sprzedano o 33,5 procent więcej czarnych płyt w porównaniu z pierwszym półroczem 2012 roku.

Jednym z powodów kurczenia się klasycznej sprzedaży muzyki może być rozwój technologii mobilnych, w szczególności smartfonów. Obecnie na rynku można skorzystać z usług programów streamingowych typu Spotify, Deezer czy Wimp, które za abonament w wysokości 20 złotych miesięcznie dają możliwość legalnego słuchania ponad 20 milionów utworów w swoim tablecie lub telefonie. Można też skorzystać z darmowej funkcji, ale wtedy działa to tylko na komputerze i do tego utwory przerywane są reklamami.

Reklama

Szef polskiego oddziały Spotify Przemysław Pluta tłumaczy, że takie rozwiązanie jest korzystne zarówno dla użytkownika jak i dla artystów, którzy dostają większość zysków. Dotychczas Spotify przekazał muzykom już 500 milionów dolarów, tylko w tym roku będzie to drugie tyle.

Jeszcze więcej zasobów jest na Youtube. Od momentu wprowadzenia programu partnerskiego, wytwórnie i artyści zarabiają. Ci ostatni - dzięki reklamom puszczanym przed ich klipami. Z danych Youtube wynika, że w ciągu roku, dochody wytwórni, które zdecydowały się udostępnić swoja muzykę w serwisie, zwiększyły się dwukrotnie.

Mniej książek

Inne badania od lat pokazują, że z roku na rok coraz mniej Polaków w ogóle czyta jakieś książki. Dyrektor Biblioteki Narodowej Tomasz Makowski mówi, że w zeszłym roku ponad 60 procent naszych rodaków nie przeczytało ani jednej książki.

Zachęca do czytania także w wakacje, bo dane są przerażające. - To jest kłopot dla nas wszystkich, bo będziemy mieli dużo gorzej wykształcone elity. Czytanie jest po prostu dobre. Społeczeństwa, które mają najbardziej rozwiniętą technologię bardzo dużo czytają. Aby być człowiekiem nowoczesnym dzisiaj trzeba czytać książki - mówi Tomasz Makowski. Dyrektor Biblioteki Narodowej dodaje, że książki nie można zastąpić telewizją. Czytanie książek buduje między innymi wyobraźnię i kreatywność. Jak mówi nie bez przyczyny poziom kreatywności pokrywa się w Europie właśnie z poziomem czytelnictwa.