Nie tylko Volkswagen. Oto największe skandale motoryzacyjne w historii
„Afera spalinowa” VW może okazać się najbardziej kosztownym – z finansowego i wizerunkowego punktu widzenia – skandalem w historii branży motoryzacyjnej. Z pewnością jednak nie pierwszym. W przeszłości wielkie koncerny co najmniej kilkakrotnie musiały przełknąć gorzką pigułkę porażki i miliardowych strat.
„Afera spalinowa” VW może okazać się najbardziej kosztownym – z finansowego i wizerunkowego punktu widzenia – skandalem w historii branży motoryzacyjnej. Z pewnością jednak nie pierwszym. W przeszłości wielkie koncerny co najmniej kilkakrotnie musiały przełknąć gorzką pigułkę porażki i miliardowych strat.
1
Historia porażki samochodu, który swoją rynkową premierę miał w odległym 1934 roku jest niezwykła o tyle, że nie miała nic wspólnego z błędami popełnionymi przez samego Chryslera, ale z nikczemną kampanią oszczerstw prowadzoną przez jego wielkiego konkurenta.
Airflow wydawał się być pojazdem, który może wprowadzić motoryzację w nową erę. Odznaczał się futurystycznym wyglądem, był wykonany niemal w całości ze stali i oferował poziom bezpieczeństwa porównywalny ze współczesnymi autami. W swoim modelu Chrysler zastosował półautomatyczną skrzynię biegów z tzw. nadbiegiem, która była wówczas całkowitą nowością w motoryzacji.
Już po 24 miesiącach Chrysler mógł pochwalić się liczbą 50 tysięcy sprzedanych egzemplarzy modelu Airflow. Wówczas do akcji wkroczyli konkurenci z General Motors, którzy nie mogli pogodzić się z sukcesem nowego samochodu. Amerykański koncern zapłacił za serię publikacji w popularnym dzienniku „Saturday Evening Post”, w których czyniono zarzuty jakoby Airflow był plagiatem eksperymentalnego projektu GM. Chryslerowi zarzucono również, że jego pojazd nie spełnia podstawowych norm bezpieczeństwa.
Koncern postanowił bronić się przed zarzutami. Przeprowadził nawet serię publicznych testów, które miały pokazać, że jego nowy samochód jest całkowicie bezpieczny, a z pewnością bezpieczniejszy od większości modeli oferowanych konkurentów. Kampania oszczerstw General Motors okazała się jednak na tyle skuteczna, że w 1937 roku Airflow został całkowicie wycofany z rynku.
Wikimedia Commons / Randy Stern/Flickr
2
W 1980 roku NHTSA (amerykański odpowiednik GDDKiA) opublikowała szokujący raport dotyczący samochodów Forda wyprodukowanych w latach 1966-1980. Okazało się, że zaprojektowana przez amerykański koncern skrzynia biegów posiadała konstrukcyjną wadę, która mogła doprowadzić do samoistnej aktywacji wstecznego biegu.
Dziennikarskie śledztwo wykazało, że Ford był świadomy tego defektu co najmniej od roku 1972 roku, ale nie zdecydował się na wprowadzenie poprawek, których koszt oszacowano na 0,03 dolara na samochód. Zamiast tego firma wolała „po cichu” wpłacić rodzinom ofiar wypadków odszkodowania o łącznej wysokości 20 mln dolarów.
Po odkryciu, że defekt w samochodach Forda doprowadził do co najmniej 777 wypadków i śmierci 23 osób, NHTSA była gotowa wezwać do naprawy 23 mln pojazdów Forda, co w konsekwencji doprowadziłoby do niechybnego bankructwa koncernu. Ostatecznie, Ford porozumiał się jednak z administracją prezydenta Reagana, a właściciele samochodów otrzymali od koncernu „naklejki” informujące o potrzebie całkowitego zaciągnięcia hamulca ręcznego przed opuszczeniem pojazdu.
Ford uciekł przed „toporem”, ale zrobił to ogromnym kosztem. W 1984 roku okazało się, że liczba ofiar wypadków z udziałem samochodów wyposażonych w wadliwą skrzynię biegów wzrosła do 77.
Wikimedia Commons / Charles01/CC BY-SA
3
W 1986 roku niemiecki koncern stał się ofiarą jednego z największych oszustw dziennikarskich w historii amerykańskiej telewizji. Autorzy wyemitowanej w stacji CBS audycji „60 Minutes” zasugerowali, że popularny model 5000 posiada fabryczną wadę, która sprawia, że pojazd jest w stanie przyśpieszyć bez jakiejkolwiek ingerencji ze strony kierowcy.
Dowodem w sprawie miały być zeznania 5000 tysięcy właścicieli Audi 5000 oraz przeprowadzony przez autorów programu eksperyment, w czasie którego widzowie mogli zobaczyć przyśpieszający pojazd bez siedzącego w środku kierowcy. Widzowie nie wiedzieli jednak, że testowany samochód został odpowiednio zmodyfikowany przez ekipę telewizyjną, a tajemniczą siłą która pchała go do przodu była zwykła sprężarka powietrza.
Niemiecki koncern konsekwentnie zaprzeczał zarzutom Amerykanów i podkreślał, że wszelkie wypadki z udziałem jego samochodów wynikały bezpośrednio z winy kierowców. Ostatecznie okazało się, że Audi miało rację. Niezależne testy przeprowadzone w USA, Kanadzie i Japonii udowodniły, że model 5000 był całkowicie wolny od wad fabrycznych.
Producent otrzymał oficjalne przeprosiny, ale straty wizerunkowe były nie do powetowania. Wystarczy wspomnieć, że podczas gdy w 1985 roku Audi sprzedało w USA ponad 75 tysięcy samochodów, w 1991 roku było to już zaledwie 12 tysięcy.
Wikimedia Commons / Preiselbeere/CC BY-SA
4
Rok 1996 nie był dla amerykańskiego koncernu zbyt szczęśliwym. W tym czasie Ford został zmuszony do „wezwania” ponad 20 mln pojazdów, a wśród nich tak popularnych modeli jak Crown Victoria, Mustang, Escort czy Explorer.
Pierwszy „recall” dotyczył 8,7 mln modeli produkowanych w latach 1988-1993. Zainstalowane w nich wyłączniki zapłonu ulegały zwarciu, co z kolei mogło doprowadzić do ich przegrzania, a w konsekwencji do zapalenia się. Co więcej, do zwarcia mogło dojść nawet w przypadku, gdy silnik pojazdu był wyłączony. Naprawa „płonących zapalników” kosztowała Forda ok. 200 mln dolarów.
Zaledwie kilka miesięcy później koncern został zmuszony do „wezwania” kolejnych 14 mln pojazdów. Okazało się bowiem, że niewielki elektroniczny przełącznik używany do wyłączania funkcji tempomatu mógł ulegać przegrzaniu w momencie, gdy wciśnięty był pedał hamulca. Podobnie jak w przypadku wadliwego zapłonu, defekt ten mógł doprowadzić do wybuchu pożaru. W tym przypadku naprawa pojazdów kosztowała Forda kolejne 280 mln dolarów.
Wikimedia Commons / Jimnva/CC BY-SA
5
Japoński koncern Takata, który zajmuje się m.in. produkcją pasów bezpieczeństwa i poduszek powietrznych dla wielu popularnych modeli samochodów był bohaterem co najmniej dwóch niezwykle głośnych skandali w świecie motoryzacyjny.
Pierwszy z nich wybuchł w 1995 roku i dotyczył pasów bezpieczeństwa stosowanych w samochodach takich koncernów jak Honda, Nissan, Chrysler, GM, Mazda czy Suzuki. 9-miesięczne śledztwo przeprowadzone przez NHTSA wykazało, że przycisk zatrzasku pasów bezpieczeństwa Takaty był podatny na złamania, co z kolei mogło doprowadzić do zablokowania się całej konstrukcji i uwięzienia pasażer. W konsekwencji 9 producentów zobowiązało się do wyposażenia ponad 8 mln pojazdów w mechanizm zastępczy. Koszt? 1 mld dolarów.
Znacznie głośniejszy skandal wybuchł w 2013 roku i dotyczył wadliwych poduszek powietrznych, które miały dosłownie wybuchać i ranić pasażerów pojazdów metalowymi odłamkami. Problem ten miał dotyczyć nawet 30 mln samochodów produkowanych przez 10 największych koncernów motoryzacyjnych na świecie.
Dziennikarskie śledztwo „The New York Timesa” wykazało, że zarówno Takata, jak i Honda wiedziały o wadzie fabrycznej, która mogła kosztować życie co najmniej 6 osób już w 2004 roku, ale nie zdecydowały się poinformować o tym fakcie NHTSA. Ostatecznie amerykański wymiar sprawiedliwości nałożył na Hondę karę w wysokości 70 mln dolarów, a na Takatę grzywnę 14 tysięcy dolarów za każdy dzień, w którym nie współpracowała ze służbami federalnymi. W 2015 roku Takata ogłosiła gigantyczną akcję serwisową, która dotyczy ponad 34 mln pojazdów takich producentów jak Honda, Daihatsu, Ford oraz General Motors.
Bloomberg
6
W 2007 General Motors został zmuszony do wycofania 98 tysięcy modeli Chevroleta Cobalt, które miały nie spełniać federalnych norm bezpieczeństwa. Był to jednak dopiero początek kłopotów GM ze swoim kompaktowym autem. W 2010 uszkodzony układ wspomagania kierownicy doprowadził do „wezwania” kolejnych 1,3 mln pojazdów.
Jednak największa wada konstrukcyjna Chevroleta Cobalt, która była skrzętnie ukrywana przez General Motors od 2004 roku, dotyczyła zapłonu, który w czasie jazdy mógł doprowadzić do wyłączenia systemów bezpieczeństwa, łącznie z poduszkami powietrznymi oraz wspomaganiem hamulców. Nie trzeba wspominać, że tego typu defekt mógł skutkować (i skutkował) śmiercionośnymi wypadkami.
W 2006 roku General Motors zdecydował się wymienić uszkodzoną część, ale tylko w nowych modelach pojazdu. Dopiero w 2014 roku koncern zdecydował się naprawić układ zapłonowy w samochodach Chevy Cobalt i Pontiac G5.
Obecnie GM stara się uciec przed wartym 10 mld dolarów pozwem cywilnym, który mógłby doprowadzić go do ruiny. Prawnicy koncernu twierdzą, że nie może on odpowiadać za błędy popełnione przed jego bankructwem w 2009 roku...
Wikimedia Commons
7 Jeśli zainteresowała Cię ta galeria, zobacz także: ranking najlepszych smartfonów z Androidem
Media
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama